Jest nowy post !
Szybko czyż nie uważacie ? A w ogóle ktoś mnie jeszcze czyta?
Pisać dalej ? :)
Dnia następnego, a w sumie prawie tego samego wstałam pierwsza. Kiedy się obudziłam Michał jeszcze smacznie spał. Po cichu wstałam i wyszłam z sypialni zakładając szlafrok po drodze. Cicho zeszłam do kuchni, gdzie chciałam zrobić sobie kawę. Myślałam, że wszyscy jeszcze śpią. Jednak tato już siedział z kawą i czytał gazetę.
-A ty już nie śpisz? - zapytałam go, podchodząc.
-A no nie, a ty co ? - zapytał zaskoczony odkładając gazetę i kładąc na nią okulary. Wyciągnęłam kubek, podstawiłam pod ekspres i go włączyłam.
-Wyspałam się. - mruknęłam. Oparłam się o szafki i przyjrzałam się tacie - Na prawdę nie jesteś zły ? - zapytałam.
-A dlaczego mam być zły ? - odpowiedział pytaniem i uważnie mi się przyjrzał.
-Wiem jak bardzo cieszyłeś się, że dostałam powołanie. Gdy zdecydowałam się grać. Kiedy zostałam doceniona, jak grałam za granicą w mocnych zespołach. No, a ja chcę to wszystko zostawić.
-Córeczko, jesteś dorosła. Nie mogę za ciebie całe życie podejmować decyzji.
-Kocham cię tato - powiedziałam i pocałowałam go w policzek, a on mnie mocno przytulił.
-Zuzka, byłem z ciebie bardzo dumny i z ciebie i ze Zbyszka. Jednak cały czas miałem wyrzuty sumienia, że wybraliście siatkówkę, bo ja tego od was wymagałem podświadomie.
-Nigdy tak nie było - zaprzeczyłam i napiłam się kawy.
-Wiem, kiedy zaczęłaś opowiadać jeszcze w liceum o studiach byłem jeszcze bardziej dumny. Teraz to już w ogóle z niej pękam. - posłał mi ciepły uśmiech.
-Rezygnacja z kadry, to była bardzo ciężka decyzja. Podjęłam ją na spokojnie po przemyśleniach i rozmowach z Michałem.
-Cieszę się. Ale koniec tego smęcenia - zaśmiał się - dzisiaj wracasz do domu, z mężem. - powiedział.
-No tak, wracamy. Parę dni odpoczynku i zgrupowanie.
-Więc nie zatęsknię - zaśmiał się. - Gdzie masz męża ? - zapytał po chwil.
-Śpi. Jadłeś śniadanie? - zapytałam otwierając lodówkę.
-Nie, jeszcze nie. Wypiłem tylko kawę.
-Co byś zjadł.
-A co zaproponujesz ?
-Może ugotuję więcej jajek i zrobię kolorowe kanapki ?
-To wstaw jajka i daj wszystko na te kanapki to ci pomogę.
-Okej.
Po 15 minutach jajka były ugotowane, a kanapki gotowe. Kiedy przybijałam sobie z tatą piątkę śmiejąc się przy tym do kuchni weszła mama.
-A wy co tutaj szalejecie ? - zapytała zaspana.
-Jak widać śniadanie- zaśmiałam się. - Idę Michała obudzić.
-Dobrze, ja zrobię mamię kawę i obudzę Zbyszka i Andzie. - zaoferował się tato.
Zabrałam kubek z kawą, która była dla Miśka i poszłam do pokoju. Biedny Michał spał. Położyłam się obok niego i postanowiłam go delikatnie obudzić.
-Kochanie, wstawaj - mruknęłam dmuchając mu w twarz.
-Mhmm - mruknął.
-Misiu, zrobiłam ci kawkę i śniadanie na dole czeka. - powiedziałam. Otworzył leniwie oczy i zapytał.
-Która godzina ?
-Już kochanie 11 prawie.
-No to trzeba faktycznie wstać - powiedział, przetarł dłonią twarz i sięgnął po okulary. Popatrzyliśmy się na siebie chwilę w ciszy, po czym Kubi złożył na moich ustach pocałunek. Z uśmiechem podałam mu kawę. - Czym sobie zasłużyłem na kawę do łóżka ? - zapytał zaskoczony.
-Tym że jesteś.
-Czy ty coś ode mnie chcesz? - zapytał zaskoczony.
-Nie - zaśmiałam się i go szturchnęłam. - Wstałam wcześniej i razem z tatą zrobiłam śniadanie bo jako pierwsi wstaliśmy.
-Wszystko jasne. Przygotowana do powrotu ? Do domu ?
-Owszem. Idziemy na śniadanie ? - zapytałam wstając z łóżka. Michał mi przytaknął. Odłożył kawę na stolik i się ubrał. W jedną rękę wziął kawę, a w drugą chwycił moją.
W kuchni siedzieli już rodzice i Andzia ze Zbyszkiem.
-Cześć braciszku - przywitałam się z uśmiechem widząc jaki jest biedny niewyspany.
-A ty się nie wyspałeś ? - zaśmiał się Kubi.
-Kubiak ! - warknął. Równo z Michałem zapytaliśmy
-Co ? - wszyscy zaczęli się śmiać, ale nie mój brat.
-Spieprzaj. - mruknął niechętnie.
-Braciszka chyba głowa boli - zaśmiałam się biorąc kanapkę i opierając się o meble gdzie wszystkich obserwowałam.
-Jaka ty się siostra zabawna i rozrywkowa ostatnio zrobiłaś, normalnie ja nie wiem.
-Zbyszek, mówiłam ci żebyś tyle nie pił - powiedziała poważnie mama, ale i tak zaczęła się śmiać.
ZB9 całe śniadanie siedział przymulony, a my się z niego śmialiśmy. Około godziny 14 wyjechałam z Michałem z Warszawy kierując się do Żor. Całe auto było zapakowane, a i tak moja suknia i parę drobiazgów zostało u rodziców. W domu byliśmy koło godziny 21. Po drodze zrobiliśmy jeszcze zakupy. Gdy wyjeżdżaliśmy ze sklepu zamówiliśmy sushi.
Dopiero za 3 podejściem znieśliśmy wszystkie rzeczy z auta. Ledwo weszliśmy z ostatniej tury wnoszenia i zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Kotku otworzysz ? - krzyknęłam z łazienki.
-Jasne. Pewnie jedzenie. - powiedział. Po chwili usłyszałam rozmowy na korytarzy - Niech Pan chwilę zaczeka, zaraz zapytam. - Przypałętał się do łazienki - Zetka, masz jakieś drobne, po ze 200 pan nie ma wydać.
-Mam już idę. - cmoknęłam Michała w usta i wyszłam z łazienki. - Dzień dobry - przywitałam się. - Ile wyszło ? - zapytałam wyciągając portfel. Młody chłopak, którzy przywiózł zamówienie, patrzył cały czas na mnie zaskoczony.
-138 zł - powiedział kiedy się otrząsnął. Dałam mu z portfela 150 zł.
-Reszty nie trzeba- uśmiechnęłam się.
-Dziękuję, a przepraszam mogę o coś zapytać.
-Jasne. Słucham ?
-Czy mogę prosić o autograf ? Jestem wielkim fanem siatkówki, a Pani w szczególności.
-Jasne - zaśmiałam się. - Masz kartkę ? - Chłopak podał mi kartkę, podpisałam się i oddałam mu ją. Dostawca grzecznie się pożegnał po tym jak dał mi zamówienie i poszedł.
Z uśmiechem na ustach zamknęłam drzwi i zaniosłam jedzenie do kuchni, gdzie był Michał, który otwierał wino. Popatrzył na mnie z przymrużonymi oczami.
-Co się stało . ? - zapytałam zaskoczona.
-Zazdrosny jestem - powiedział, a ja się zaśmiałam.
-Kochanie, ale nie masz o co. - podeszłam do niego. Objęłam rękami jego szyję.
-On cię podrywał. - zacisnął usta. Zaśmiałam się na głos.
-Poprosił tylko o autograf.
-Ale jest w szczególności twoim fanem kochanie.
-Misiaczku, gwarantuje ci, że ja mam już miłość swojego życia - odpowiedziałam na jego obawy, a wszystko potwierdziłam pocałunkiem.
-Przekonałaś mnie - stwierdził, kiedy się odsunęłam. - A teraz nalewam nam wino i jemy.
-Jestem jak najbardziej za!
Z sushi, kieliszkami i butelką wina zasiedliśmy na kanapie. Michał włączył muzykę.
-Rozpakowujemy się dzisiaj czy jutro ?- zapytałam, kiedy skończyliśmy jeść.
-Jutro - stwierdził.
-Wolała bym chyba dzisiaj. Miała bym z głowy. - mruknęłam opierając głowę na jego klacie. Objął mnie.
Jedna ręka wylądowała na moim podbródku, aby go podnieść. Po czym poczułam usta męża na swoich. Druga ręka natomiast znalazła się na moim kolanie. Po chwili siedziałam na udach Miśka okrakiem. Pozbył się szybko mojej koszulki.
-Teraz nie ma wymówek, że ktoś wejdzie - mruknął między pocałunkami.
-No nie - odpowiedziałam ściągając z niego tshirt.
Kiedy moje szorty poszły w ślad za koszulką Michał wstał trzymając mnie za pośladki. Cały czas się całowaliśmy. Po omacku trafiliśmy do sypialni. Tam prawie od razu wylądowaliśmy na łóżku.
W końcu mieliśmy chwilę dla siebie. Mogliśmy się zająć sobą bez obawy, że ktoś nam przeszkodzi.
Następnego dnia obudziłam się wcześnie. Nie wiem dlaczego. Przecież mogłam jeszcze spać. Zobaczyłam na zegarek była 8 rano. Popatrzyłam na Michała i się uśmiechnęłam. Sięgnęłam po jego koszulkę i ją założyłam. Z szafki wyciągnęłam jakieś spodenki. Po cichu zrobiłam sobie kawę i wróciłam do sypialni. Wzięłam dwa kosze na pranie, wszystkie torby i usiadłam na podłodze. Zaczęłam rozpakowywać torby wrzucając co rusz rzeczy do prania. Kiedy tak rozdzielałam ciuchy obudził się Michał. Położył na brzuchu i popatrzył na mnie.
-A ty już kotku nie śpisz ? - zapytał Misiek.
-Wyspałam się. Zrobię coś pożytecznego i puszczę pranie - mruknęłam zerkając na niego.
-Która godzina ?
-9, wyspany ? - zapytałam odwracając się przodem do niego.
-Trochę, ale uciekłaś mi.
-Nie dobrze ci się spało ? Czy zatęskniłeś ?
-Zatęskniłem. - powiedział z czarującym uśmiechem.
-No cóż - zaśmiałam się.
-Jaki mamy plan na dziś. ? - zapytał przeciągając się.
-Ja chcę zrobić pranie i odpocząć.
-Okej, to ja idę zrobić sobie kawę, też chcesz ? - zapytał całując mnie w czoło.
-Nie, dziękuję.
Kiedy wszystko było rozpakowane puściłam pranie. Następnie usiadłam zmęczona na kanapie razem z mężem.
-Co dalej ? - zapytałam.
-Odpoczywamy ? - zapytał obejmując mnie.
-Jestem jak najbardziej na tak.
Cały dzień spędziliśmy na odpoczynku.
Te parę dni wolnego minęło nam bardzo szybko. Ostatniego dnia naszego krótkie urlopu spędziliśmy na mieście. Kiedy przyszedł wieczór wróciliśmy do domu i zaczęliśmy się pakować.
-Miśku, ja nie chcę jechać - mruknęłam siedząc nad walizką.
-Kochanie, ale pomyśl, że bynajmniej razem jedziemy - powiedział, po czym pochylił się nade mną i mnie pocałował.
-No wiem, ale musimy się pakować. Jechać. Tam osobno. Potem rozjazdy. - powiedziałam załamana siadając na łóżku.
-Zuzka, nie przesadzaj. Nie będzie tak źle.
-No wieeem. - mruknęłam.
Ostatni wieczór spędziliśmy na kanapie oglądając filmy. Następnego dnia wstaliśmy o 6 i się zebraliśmy. Niecałą godzinę później siedzieliśmy w aucie gotowi na zgrupowanie. Ja rozsiadłam się na fotelu pasażera i zarządzałam radiem.
-Ale masz dobry humor - zaśmiał się Michał, kiedy robiłam chórki do nowej piosenki Kwiatkowskiego, przy tym wykonując jakieś bliżej nieokreślone ruchy.
-Jest faajnie, słonko świeci, zobaczę dziewczyny. - wymieniłam i usiadłam bokiem, plecami opierając się o drzwi.
-Wczoraj miałaś gorszy humor - zaśmiał się.
-No powiedź Miśku, że się nie cieszysz, że zobaczysz tych czubków. ? Mojego brata, Kurasia, Wronę. No sami wariaci.
-No masz rację. No i tatusia spotkasz - powiedział, z uśmiechem.
-Tato się na szczęście pogodził, że nie zostanę siatkarką do końca życie.
-To najważniejsze.
Całą drogę rozmawialiśmy, więc kiedy Michał zaparkował auto pod Spałą byłam w szoku. Siedząc jeszcze w aucie pocałował mnie, po czy wysiedliśmy. Michał otworzył bagażnik, wyciągnął nasze bagaże. Kiedy poprawiłam okulary, Misiek zamknął auto. Torbę przerzuciłam przez ramię i złapałam za rączkę walizki.
-To co idziemy ? - zapytał wyciągając rękę w moją stronę.
-No idziemy, idziemy. - złapałam go. Nasze palce się splotły. Dookoła ośrodka było już dużo ludzi. Jednak nigdzie nie widziałam ani dziewczyn ode mnie ani chłopaków. Poszliśmy do recepcji. Przed budynkiem puściłam Miśka rękę, że znaleźć telefon. Kiedy go dogoniłam stał przy recepcji i był bajerowany przez młodą dziewczynę.
-Dzień dobry- powiedziała, dziewczyna zmierzyła mnie i powiedziała.
-Wszystkie pokoje są zajęte - mruknęła, po czym przeniosła wzrok na Miśka - A gdzie się wybierasz na jakiś urlop ? - zapytała zafascynowana.
-Wiem, ja na zgrupowanie kadry kobiet w siatkówce, Zuzanna Bartman - Kubiak - powiedziałam z wyższością. Po czym objęłam Miśka i zapytałam - gdzie masz kochanie pokój ?
-Tam gdzie zawsze, razem z twoim bratem - powiedział ze śmiechem.
-Doobrze, dzięki - mruknęłam do dziewczyny zabierając klucz.
Michał ze śmiechem poszedł ze mną do windy. Pokój mieliśmy na tym samym piętrze. Kiedy drzwi windy się zamknęły, Kubi zaczął się śmiać.
-Moja lwica, jak ty ładnie o mnie walczyłaś - powiedział ze śmiechem obejmując mnie w pasie.
-Kubiak, nie pozwolę, żeby jakaś lafirynda cię podrywała. Już jesteś tylko mój - mruknęłam naburmuszona. Michał ze śmiechem przycisnął mnie do ścianki windy i mocno pocałował.
Objęłam rękami jego szyję, a on mocno złapał mnie za biodra i przycisnął swoim ciałem. Wydałam cichy jęk.
-Misiek - jęknęłam cicho. - Jesteśmy w windzie. - mruknęłam
-Właśnie Kubiaki, jesteście w windzie - usłyszeliśmy śmiech. Drzwi się przed chwilą otworzyły, Michał z uśmiechem odsunął się ode mnie, a ja przeczesałam ręką włosy. Do windy weszła Ola Krzos razem z Kaśką Skowrońską.
-Hej - powiedziałam z uśmiechem.
-No cześć Pani Kubiak, jak ty promieniejesz - zaśmiała się Kaśka. Winda zatrzymała się na naszym piętrze, więc ze śmiechem zabraliśmy swoje torby i wyszliśmy.
Pierwszy pokój był mój. Michał miał pokój całkiem niedaleko.
-Z kim jesteś w pokoju ? - zapytał.
-Nie wiem, ale zaraz się dowiem. - powiedziałam z uśmiechem. Uśmiech mi zszedł z twarzy jak otworzyłam drzwi. Na jednym z dwóch łóżek leżała Anka Grejman.
-A co ty tu robisz? - zapytała zaskoczona.
-Mieszkam, przydzielili mi ten pokój. - powiedziała.
-Oooo nie. - warknęłam.
Rzuciłam torby na podłogę i poszłam szukać trenera. Wpadłam na Jacka na korytarzu.
-Trenerze ! - zawołałam.
-O hej Zuza, fajnie, że już jesteś - powiedział zadowolony.
-Trenerze, dlaczego mam pokój z Anką ? - zapytałam oburzona.
-A dlaczego nie ?
-Przecież wie Pan, że jej nie cierpię ! Nie mogę mieć pokoju z Andzią? Martyną ? Olką bądź Kaśka ?
-Zuza, taka jest moja decyzja i nic jej nie zmieni. Jesteście dorosłymi kobietami, musicie się dogadać - powiedział spokojnie.
-Ale Trenerze ! - oburzyła się.
-Nie będę dyskutował na ten temat. Podział pokoi zostaje bez zmian.
-Ughh ! - warknęłam.
-Zuza, nie denerwuj się tylko lepiej powiedź jak tam wesele ? - zapytał z uśmiechem.
-Dobrze - mruknęłam i wróciłam do pokoju. Popatrzyłam z pogardą na Ankę. - Trener powiedział, że nie ma opcji zmiany, więc będziemy się razem męczyć. - powiedziałam. Zajęłam wole łóżko, rozpakowałam się i przebrałam. Wzięłam do ręki telefon i klucz i wyszłam.
Zła weszłam do pokoju Martyny i Andzi. Szybki sms do przyjaciółki i wszystko wiedziałam.
-Nienawidzę trenera ! - warknęłam trzaskając drzwiami.
-Jesteś z Ancią w pokoju - zaśmiała się Martyna, zmroziłam ją spojrzeniem.
-Zuzet, nie wściekaj się. - powiedziała Ann. Walnęłam się na łóżko.
-To będzie dłuuugie zgrupowanie.
-Wiesz mogło mu się powalić Pani Kubiak - śmiały się dziewczyny.
-Jesteście okropne - zaśmiałam się i rzuciłam poduszką w dziewczyny.
-Gdzie masz męża ?
-Zniknął, gdy poszłam wygarnąć Jacusiowi.
-Wiesz przecież, że jemu nie nagadasz.
-No wiem, myślałam, że może jednak.
-Nadzieje przecież umiera ostatnia.
-Dobra Kubiakowa - powiedziała Andzia klepiąc mnie w pośladek - ruszaj swoje grube litery i idziemy się integrować.
Jak powiedziała tak zrobiłyśmy. Jak się okazało Anastazja była w kontakcie ze Zbyszkiem. Panowie i część naszej grupy siedzieli już na dworze i się integrowali. Okazało się, że nawet mój mąż tam jest. Przywitałam się ze wszystkimi i usiadłam obok Miśka.
-Jak tam ? Sytuacja opanowana ? - zapytał z uśmiechem. Popatrzyłam na niego i prychnęłam.
-No raczej nie - mruknęłam.
-A co się stało ? - dopytywał Łomacz.
-Jestem w pokoju z Ania. Normalnie szlak mnie trafia jak patrzę na tą puszczalską szmatę - warknęłam i akurat przyszedł Kurek. Popatrzył na mnie zaskoczony. Wywróciłam tylko oczami.
-Siostra nie spinaj się bo ci żyłki popękają. Przecież wy za 2 tygodnie już jedziecie w świat.- powiedział Zibi.
-No wiem.
Czas mijał nam w dobrych humorach. Wszyscy się dobrze dogadywaliśmy. Oczywiście nie mogło zabraknąć rozmów o ślubie, weselu i planach na dalsze życie.
-A ty to zmieniasz nazwisko ? - zapytała w pewnym momencie Skowrońska.
-Tak, ale w kadrze gram jeszcze z Panieńskim.
-Taka szalona jesteś ?
-No stwierdziła, że na dwa mecze nie będę ludziom robić wodę z mózgu. Co wcale nie znaczy, że sobie nie zmówiłam nowej koszulki - zaśmiałam się
-No tak, przecież Zuz, zawsze musi mieć parę wyjść.
-Ale wasze dzieci to kiedyś będą mieć przejebane - mruknął Kłos.
-Czemu ? - zapytał zaskoczony Michał.
-Wiesz, Zuz jak by chciała odpocząć od sławy zawsze mogła podawać nazwisko panieńskie mamy, a wasze ? Tutaj Kubiak, tutaj Bartman. Normalnie siatkarz lub siatkarka z krwi i kości - zaśmiali się.
-Eeee - pogroziłam palcem - Po pierwsze nasze dziecko na tym świecie nie pojawi się tak szybko, a po drugie to dziecko samo wybierze czy chce grać w szachy, piłkę nożną, kalambury.
-Zuzka ma racje - zaśmiała się Andzia - Kiedy oni mają niby począć tego potomka, skoro na razie przymusowy celibat, a potem i tak nie będą się widzieć. - powiedziała, a wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-Wcale nie. - oburzyłam się
-Wcale nie, że co ? - zainteresowała się Andzia.
-Nie ważne - mruknęłam i wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Do pokoju wróciliśmy dość późno. Następnego dnia wstałam chwilę przed 6. Spałam krótko, ale w Spale czy też Szczyrku, zawsze rano wstaję. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i postanowiłam kogoś ponękać. Wzięłam telefon, klucz i wyszłam starając się po cichu. Nie chciałam władowywać się do pokoju chłopakom bo trener by nie słuchał tłumaczeń. Dziewczyną nie chciałam zatruwać życia, więc zeszłam na dół. Wpakowałam się w jeden z wielkich foteli. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam pisać z Gośka. Siedziałam tak do 6:30 kiedy zobaczyłam tatę.
-A ty dlaczego nie śpisz? - zapytał zaskoczony podchodząc do mnie, pochylił się pocałował mnie w czoło i usiadł na przeciwko.
-Tutaj zawsze rano wstaję, taki klimat - zaśmiałam się.
-Jak tam ? Gotowa na trening ?- zapytał.
-Tak, cieszę się.
-Co jest córeczko ?
-Wiesz, tato. W przyszły roku już będę w innym charakterze na zgrupowaniu - mruknęłam.
-Ktoś wie ?
-Tylko wy, no i PZPS.
Z tatą porozmawiałam, aż na śniadanie nie zeszły dziewczyny i chłopaki. Poszliśmy na stołówkę.
-Na którą masz trening? - zapytał Michał, a jego ręka wylądowała na moim udzie.
-Zaraz po śniadaniu kochanie - zaśmiałam się i ściągnęłam jego rękę.
-No to mamy chyba wspólny trening - powiedział Zbyszek.
-Taak ? To ciekawe. Trener nic nie wspominał - mruknęła Ann.
-Ta, o tym, że mam pokój z Grejmanową też nic nie wspominał. - warknęłam.
-Zuz, to tylko dwa tygodnie dasz radę
-No jakoś muszę. - mruknęłam niechętnie.
-Jesteś kochanie twarda - powiedział Michał i mnie pocałował w policzek. - Pomyśl sobie, że jeszcze tylko miesiąc i wakacje.
-To mnie trzyma przy życiu - powiedziałam już z uśmiechem.
Po szybkim śniadaniu poszłam do pokoju się spakować. Z torbą ruszyłam w stronę hali. W szatni były już niektóre dziewczyny no i była Grejman. Popatrzyłam na nią i usiadłam obok Kasi.
-Co tam młoda ?
-Nic ciekawego. - mruknęłam niechętnie patrząc na koleżankę z drużyny.
-Ty się weź uspokój, bo aż ja się zaczynam Ciebie bać - powiedziała Martyna wchodząc do szatni.
-Ty to nie masz czego. Tylko niektórzy w tym towarzystwie nie potrafią uszanować czyjegoś szczęścia i się wpierdalają gdzie nie trzeba - powiedziałam dość dosadnie patrząc na Ankę
-O co ci chodzi ? - zapytała zdenerwowana. W szatni zrobiło się cicho.
-O to, że przypierdalasz się do każdego faceta, nawet jak wiesz, że jest zajęty - warknęłam wściekła.
-A ty myślisz, że on to taki święty ? Bronił się rękami i nogami ?- zaśmiała się ironicznie.
-Wiesz co, jesteś żałosna. Aż tak ci przeszkadza czyjeś szczęście ? - krzyknęłam.
-Zajmij się lepiej swoim życiem i swoim mężem. Bo możesz go szybko stracić - powiedziała zadowolona i się odwróciła tyłem.
-Rusz tylko suko Michała palcem, a ci nie daruję. - warknęła.
-Nie bądź zabawna. Twoja koleżanka nie potrafi się bronić, więc ty jej pomagasz. Ciekawe czy sama była byś taka cwana gdyby twój mąż poleciał na inną.
-Odpierdol się od Michała, powiedziałam ! A co do Gośki to masz po prostu szczęście, że jej nie spotkałaś.
"Takie wyjaśnienie. Kurek poleciał w tango na imprezie, no i jakby zaliczył Ankę. Znaczy ona się puściła."
-Dziewczyny ! - do szatni wkroczył trener. Mam nadzieję, że nie słyszał mojej uroczej rozmowy z koleżanką.
-Co jest trenerze ? - zapytała Andzia.
-Na salę. Na specjalne zaproszenie czekacie ? - zapytał patrząc na nas uważnie.
-Już idziemy - mruknęłam. Złapałam za buty i w skarpetkach wyszłam z szatni po drodze trącając Ankę. Trener spojrzał na mnie i zapytał.
-Bartman wszystko gra ?
-Taa - burknęłam.
-Panie trenerze toż to już Kubiak - zaśmiała się Ola aby załagodzić sytuację.
-Ciekawe jak długo - zakpiła Anka. Odwróciłam się wściekła i podeszłam do niej.
-Grejman, nie wstyd ci się tak puszczać na prawo i lewo ? Znajdź sobie faceta, a od mojego się odpierdol bo nie będę taka uprzejma - warknęłam przez zęby.
-Bartman ! Grejman ! - warknął dość głośno trener - Na salę, ale już. Widzę, że macie za dużo energii, więc spożytkujecie ją na treningu.
Nic już nie powiedziałam. Wściekła poszłam na salę. Usiadłam na ławce i założyłam buty. Kiedy związałam włosy zaczęłam rozgrzewkę z resztą. Czułam, że trener mnie bacznie obserwuje. Na tej samej sali tylko, że na drugiej połówce byli Panowie. Po rozgrzewce trener postanowił, że trenujemy zagrywkę. Po wszystkich ćwiczeniach zostałyśmy podzielone i grałyśmy. Byłam z Anką w przeciwnej drużynie. Widziałam, że chłopaki mają chwilę przerwy. Była akcja, Asia Wołosz mi wystawiła piłkę idealną. Wyskoczyłam i zaatakowałam. Niestety, albo i stety trafiłam w Ankę. Upolowałam ją. Prawie ją zabiłam. No bez przesady w sumie, piłka trafiła ją w głowę, a przyjmująca wylądowała na parkiecie z jękiem trzymając się za twarz.
-Cholera jasna - krzyknął trener i razem z naszym lekarzem pobiegli do poszkodowanej. Stanęłam po drugiej stronie siatki i wzruszyłam ramionami. Kiedy lekarz zajął już się naszą reprezentacyjną blondyneczką trener wstał i wrzasnął - Bartman co ty odpieprzasz ?! - był wściekły, prawie się gotował. Podszedł do mnie. Ja spokojnie stałam, niczym nie wzruszona. Nie widziałam, ale domyślałam się że chłopaki z reprezentacji też się przypatrują.
-Dobry atak mi wyszedł po prostu - mruknęłam.
-Zuza, nie wkurwiaj mnie.!
-O co trenerowi chodzi ? - oburzyłam się.
-Na dzisiaj już skończyłaś trening, możesz iść się przebrać.
-Chłopaki pomożecie mi ? - zawołał fizjo do chłopaków. Kurek z Kłosem i Wroną podbiegli żeby pomóc przenieść Ankę do pokoju lekarskiego.
Wściekła wyszłam z sali i poszłam do szatni. Trzasnęłam drzwiami. Usiadłam na ławce i ściągnęłam buty. Poczułam jak wściekłość ze mnie schodzi i po kolei rzucałam. Butami, nakolannikami. Potem usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać. Usłyszałam jak ktoś idzie i wytarłam policzki. Po chwili drzwi do szatni się otworzyły. Podniosłam głowę i zobaczyłam Michała. Usiadł obok mnie i mnie objął. Wtuliłam się w niego. Chwilę tak siedzieliśmy w ciszy.
-Powiesz mi o co poszło ? - zapytał.
-A ty nie musisz iść na trening ? - zapytałam.
-O mnie się nie martw. Powiesz mi ?
-Anka uderzyła w mój czuły punkt. - mruknęłam.
-A jaki ty masz czuły punkt ? - zapytał zaskoczony.
-O ciebie poszło.
-Zuza i tak się wkurwiłaś ?
-Atak mi wyszedł nie cieszysz się ? - zapytałam udając oburzenie i popatrzyłam się na niego z delikatnym uśmiechem.
-Zuza ! - oburzył się.
-Przepraszam. Poszło o tą całą sytuację z Kurkiem i Gośką. No i generalnie powiedziałam Ance, że się puszcza, a ona stwierdziła, że nawet ty jej się nie oprzesz.
-Co za głupoty.
-No przecież wiem, że ty byś się bał jaką inną kobietę tknąć, ale mimo wszystko nie powinna tak mówić.
-Wiesz, że będziesz mieć przejebane ? - zapytał.
-Wiem, ale dam radę.
-Będę miał z tobą ciężcie życie - mruknął po czym mnie pocałował.
-Dziękuję za rozmowę. - powiedziałam z uśmiechem.
-Nie ma za co. Po to mnie masz.
-Zmykaj na trening, a ja idę się przebrać i pooglądam was z trybun.
-Okej.
Szybko mnie pocałował i wrócił na halę. Ja na spokojnie wzięłam prysznic, przebrałam się i zabierając swoje rzeczy poszłam na trybunę. Trener mnie zauważył i pokręcił głową. Zajęłam miejsce i patrzyłam na trening i dziewczyn i chłopaków. Anka siedziała na ławce obok trenera i trzymała okład z lodu na twarzy. Nawet nie wiem kiedy minął mi ten czas, ale usłyszałam gwizdek. Wszyscy zaczęli się zbierać z sali. Chłopaki polecieli, żeby pomóc Ance dostać się do szatni, ale nie Michał. On stanął zboku ze Zbyszkiem i rozmawiali. Nagle Zibi szturchnął Miśka i na coś pokazał. Ich miny nie były zbytnio zadowolone. Popatrzyłam w tym samym kierunku i wszystko zrozumiałam. Na halę wszedł tato. Schowałam twarz w dłoniach i szybko ulotniłam się z hali. Wróciłam do hotelu i na dole w fotelu czekałam na resztę, bo nie za bardzo chciałam wracać do pokoju.
Ja czytam i zawsze będę! Czekam na następny 😍💕
OdpowiedzUsuńCzytam, czytam, robi się ciekawie:)
OdpowiedzUsuńPisz! kocham to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńKurde! Jak ta Anka cos odwali to ja ją kuzwa znajdę ;)
OdpowiedzUsuń