poniedziałek, 31 października 2016

10

             Siedzieliśmy sobie spokojnie, aż do momentu kiedy ktoś zapukał do drzwi. Zdezorientowana popatrzyłam na Miśka, a Patrycja przestraszona na mnie.
-Jezu, to moja mama - powiedziała wystraszona.
-Wątpię - mruknęłam - pewnie chłopaki coś chcą od Miśka - powiedziałam i poszłam otworzyć.
         Ogromne zdziwienie malowało się na mojej twarzy, kiedy otworzyłam i po drugiej stronie zobaczyłam moją mamę, ciotkę i załamanego tatę.
-Gdzie ona jest ?! - krzyknęła ciotka.
-Cześć wam, możesz ciociu tak nie krzyczeć -powiedziałam.
-Ty już się lepiej nie wtrącaj - warknęła na mnie i weszła do mieszkania. Od razu poszła do pokoju, a mama pobiegła za nią.
-Cześć córcia-  powiedział tato - przepraszam cię, ale Alka się wzięła i uparła nie dało rady inaczej.
-Nic się nie stało. Chodźmy tam ratować sytuację.- kiedy weszliśmy do pokoju ciotka darła się na Patrycję.
-Jak mogłaś, taki wstyd. Nie dość, że z brzuchem, bez ojca to jeszcze uciekła. Nie miałaś do kogo uciec, tylko musiałaś do niej - krzyknęła i wskazała mnie.
-Ciociu, nie krzycz tak. To po pierwszej, a po drugie nie obrażaj mnie bo jesteś u mnie w domu - powiedziałam bardzo spokojnie.
-A ty sobie nie myśl. Dalej uważam, że moja Patrycja zajedzie dalej niż ty - warknęła.
-Jestem bardzo tego ciekawa ciociu, a co każesz jej usunąć ciążę, a może sprzedasz dziecko ? - zakpiłam. Popatrzyła na mnie oburzona.
-Nie pyskuj gówniaro.
-Alka - krzyknęła moja mama oburzona.
-Przestań mamo, nie ma co się kłócić. Tylko nie życzę sobie, żebyś mnie ciociu obrażała w moim domu, jeśli daje będziesz się tak zachowywać, to lepiej będzie jak tą rozmowę skończycie na dworze. - mruknęłam grzecznie.
 -Ania ty słyszysz jak się twoja córka do mnie odzywa ? - powiedziała oburzona.
-Słysze i uważam, że Zuza ma rację. Powinnaś się uspokoić i docenić to, że Zuzka razem z Michałem wzięli i przyjęli Patrycję jak do nich przyszła, a nie wygonili jej. - powiedziała moja mama pewna siebie i usiadła na kanapie.
-Napije się pani czegoś ? - zapytał Michał.
-Jasne, jak byś mógł jakiś sok, czy coś.
-Jasne, a Pan, panie Leonie ?
-Coś mocniejszego bo nie wytrzymam z tymi babami. - mruknął mój tato.
        Sprawa skończyła się tak, że ciotka się obraziła i zabrała Patrycję i powiedziała, że one będą spać w hotelu. Rodzice za to postanowili zostać. Usiadłam w końcu.
-Przepraszam cię Michał, że musiałeś to oglądać - powiedziała moja mama.
-I dobrze, że się napatrzył. Chce się dostać do rodziny, niech się uczy.- zaśmiał się mój tato.
-Oj Leoś, a my mieliśmy do domu wracać - mruknęła mama patrząc na tatę, który razem z Michałem pił.
-Oj przestańcie - zaśmiałam się - zostaniecie na noc.
-Jasne, że tak - powiedział Michał.
-Kochane dzieciaki jesteście.
-Dobra, a tak na poważnie to o co chodzi Pani siostrze ? - zapytał Michał - Przecież to nie koniec świata, że Patrycja jest w ciąży.
-Nic nie rozumiesz. Dla niej to jest więcej jak koniec świata. - powiedział tato.
-Ale dlaczego ? Panie Leonie, no niech mi Pan sam powie, gdyby Zuzka była teraz w ciąży to coś by się stało ? - zapytał Michał.
-A chcecie nam coś powiedzieć ? - zapytała mama.
-Nie, spokojnie, pytam czysto teoretycznie.
-Jasne, że nie. Byśmy się tylko i wyłączenie cieszyli. Wiadomo jak to rodzice byśmy się martwili czy dacie radę.


       Czas leciał szybko i nim się zorientowałam były święta. Dokładniej jutro miała byś wigilia. Mieszkamy z Miśkiem i jest na razem bardzo dobrze, choć zdarzają się spięcia. Na studiach idzie mi bardzo dobrze, w drużynie też nie ma do czego się przyczepić. Wracam właśnie z treningu, a wieczorem mamy już jechać do stolicy, gdzie będzie wigilia, na której będą też rodzice Miśka. Wpadłam zmęczona do mieszkania.
-Michał już jestem - krzyknęłam.
-Słysze  - odpowiedział. Wywróciłam oczami, no tak przecież mamy mały kryzys od wczoraj.
-Gotowy, żeby jechać  ?- zapytałam.
-Ja tak, a ty? - zapytał.
-Dorzucę parę rzeczy do walizki i możemy jechać. -powiedziałam i pobiegłam do sypialni dopakować walizkę.
        Po 30 minutach siedzieliśmy już w aucie i jechaliśmy do Warszawy. W aucie panowała idealna cisza. No poza grającym radiem. Powoli zaczynało mnie to męczyć, ale postanowiłam, że go pierwsza nie przeproszę. Jak na zbawienie zadzwonił mój telefon.
-Cześć Anastazja -powiedziałam zadowolona do telefonu.
--Hej piękna, wy już w domu ? - zapytała.
-Nie, my dopiero jedziemy. - mruknęła. Michał akurat zatrzymał się żeby zatankować.
-Chcesz coś ? - zapytał.
-Nie dzięki - mruknęłam bez emocji.- Już jestem - powiedziałam już zadowolona do telefonu.
--Ulalal, a u was kryzys ? - zapytała.
-Nic nie mów nawet, od wczoraj rozmawiamy jeśli to jest konieczne nic więcej. - powiedziałam.
--Co się stało ?
-No bo wracam wczoraj do domu, a ten sobie siedzi z naszą sąsiadeczką Paulinką. Myślałam, że mnie szlak trafi. Zresztą opowiem ci jak się spotkamy.
--Jasne, nie ma problemu. Słuchaj my jak coś śpimy u Zbyszka w mieszkaniu, więc.
-Nie, spoko my u rodziców. Bynajmniej ja u rodziców - mruknęłam i zobaczyłam, że Michał wraca - Dobra bratowa, ja kończę pogadamy jak się spotkamy.
--Jasne, buźka i dozobaczyska.
         Wrzuciłam telefon do torebki i usiadłam sobie wygonie. Ruszyliśmy.
-Co Andzia chciała ? - zapytał Michał.
-Pytała gdzie jesteśmy i czy śpimy też w mieszkaniu Zbyszka.
-I co jej powiedziałaś ?
-Ja śpię u rodziców. Chcę odpocząć,a  nie biegać przez pół miasta na wigilię i potem.
-Jasne - mruknął.
-Michał możesz mi w końcu powiedzieć,  o co ci chodzi ? Bo mam tego serdecznie dość.
-To chyba tobie raczej o coś chodzi - mruknął.
-Nie wydaje mi się.
-To ty wczoraj byłaś strasznie nie miła dla Pauliny i prawie wyrzuciłaś ją z mieszkania.- wygarnął mi.
-Dziwisz mi się ? Wróciłam do domu, byłam zmęczona i chciałam odpocząć. A w mieszkaniu co zastałam ?  Mojego narzeczonego z tą wywłoką.
-Mogła byś jej chociaż nie obrażać.
-Jaki ty jesteś głupi i ślepy - mruknęłam z nie dowierzaniem, a  on popatrzył na mnie zdziwiony - raz się dała nabrać, na koleżeństwo twoje z taką jedną. Teraz jestem bynajmniej tego świadoma. Naprawkę nie widzisz tego, że ona na ciebie leci i zastanawia się jak się za ciebie zabrać ? - krzyknęłam.
-Miło by było gdybyś mi jednak ufała - mruknął.
-Boże Michał. Nie chodzi o to, że ci nie ufam.
-To ciekawe o co ?
-O to, że nie ufam tej wywłoce - warknęłam.
        Na tym zakończyła się nasza rozmowa. Chwilę później  byliśmy już pod domem moich rodziców. Nic nie mówiąc wysiadłam z auta i założyłam płaszcz. Złapałam za torebkę i powiedziałam.
-Otwórz bagażnik.
-Po co ? - zapytał zdziwiony.
-Chcę zabrać walizkę.
-Zaraz po nie przyjdę - powiedział.
-Nie trzeba, dam sobie radę.  mruknęłam, sama otworzyłam sobie bagażnik i wzięłam torbę. Nie patrząc na Miśka poszłam do domu. Przed drzwiami przykleiłam sobie uśmiech.
-Hej rodzinko ! - krzyknęłam od wejścia.
-Już jesteście, no zaczynałam się o was martwić - moja mama wyleciała na przedpokój i zaczęła nas ściskać, a zaraz za nią pani Basia, mama Miśka.
-Pewnie głodni jesteście po podróży.
-Ja trochę. - powiedziałam z uśmiechem.
-To chodźcie do kuchni dam wam sałatkę - powiedziała mama.
-Jasne.
-A gdzie Pan Leon i tato ? - zapytał Michał.
-Pojechali po choinkę, 2 godziny temu - poskarżyła się mama.
       Podczas kolacji za wiele nie rozmawialiśmy, jednak całą sytuację uratował tato z panem Jarkiem, którzy wrócili z choinką.
-No wreszcie - krzyknęła mama z panią Basią i wyszły na przedpokój.
-Teraz nie będziemy w ogóle rozmawiać ?- zapytał Michał.
-Nie rozumiem o co ci chodzi ? - mruknęłam i chciałam odejść.
-Zuza - mruknął i złapał mnie za rękę.
-Zostaw mnie - mruknęłam - udawajmy, że jest dobrze. Nie musimy informować wszystkich o naszych problemach - warknęłam i poszłam się przywitać.
      Po rozpakowaniu walizki poszłam pod prysznic, a potem w dresie zeszłam do salonu i usiadłam na kanapie koło taty.
-Co tam córcia? - zapytał tato przytulając mnie.
-Nic ciekawego, zmęczona jestem - mruknęłam wtulając się.
-Zuzka, napijesz się ze swoim starym teściem  ? - zapytał Pan Jarek.
-A chętnie poproszę. - powiedziałam podkulając nogi.
     Pan Jarek nalał mi whisky i podał szklankę. Nie miałam zielonego pojęcia gdzie jest Michał.
-A ty co taka markotna? - zapytał pan Jarek.
-A zmęczona jestem, biegam cały czas studia, treningi, studia, treningi. I tak w kółko.
-A jak tam na studiach  ? - zapytał tato.
-Dobrze, daję radę
-Cisną was tam ?
-Trochę tak, ale jakoś nie mam problemów.
-To najważniejsze. A jak wam się układa z Michałem ? - zapytał tato uważnie mi się przyglądając. Wzięłam łyka drinka i odpowiedziałam.
-Dobrze, dajemy radę.
-Ciesze się.
-O czym dyskutujecie ? - zapytał Michał wchodząc do pokoju.
-A wyobraź sobie mój drogi zięciu, że o was - zaśmiał się mój tato, Misiek niepewnie popatrzył na mnie.
-Wyobraź sobie kochanie, że nasi ojcowie, są bardziej wścibscy niż nasze mamy.
-No co ty nie powiesz - zaśmiał się i pocałował mnie w czoło.
       Wieczór spędziliśmy wszyscy razem. Mimo wszystko i ja i Michał udawaliśmy, że wszystko jest w porządku. Późno poszłam do pokoju, gdzie od razu poszłam spać. Następnego dnia rano wstałam przed Michałem. Myślałam, że uda mi się uniknąć rozmowy. Wzięłam rzeczy i poszłam do łazienki, kiedy wróciłam do pokoju Michał już nie spał.
-Cześć - mruknęłam.
-Hej - powiedział z uśmiechem. Odłożyłam piżamę, wzięłam telefon i chciałam wyjść - pogadamy ? - zapytał.
-O czym ty chcesz rozmawiać. ?
-Zuzka, proszę cie - powiedział.
-Michał, ja też cię prosiłam powiedziałam siadając na łóżku.
-Przecież cię nie zdradziłem - podniósł głos.
-Nie krzycz - poprosiłam.
-To jest właśnie nasz problem.
-Nie rozumiem.
-Udajemy, że wszystko jest w porządku przed rodzicami, a tak na prawdę nie potrafimy na siebie patrzeć i po co to wszystko ?
-Michał są święta, nie zjebmy ich wszystkim.
-To jest w ogóle bez sensu. Skoro nie potrafimy się dogadać to może nie powinniśmy udawać zakochanych po uszy i planować z rodzicami ślubu przy wigilijnym stole skoro o tym nie rozmawialiśmy nawet. - powiedział zły.
-Dobrze, to zaraz powiem mamie, że na wigilii chcę siedzieć daleko od ciebie bo się pokłóciliśmy - za ironizowałam.
-Zuza przestań się wygłupiać i powiedź o co chodzi ? Aż tak ci Paulina przeszkadza ? Chciałem z nią tylko i wyłącznie porozmawiać. Nic więcej.
-Dlaczego ze mną nie możesz porozmawiać. ?
-Może dlatego, że ostatnio ciągle się mijamy i nie mamy dla siebie czasu ? - powiedział z wyrzutem.
-Czyli, że to moja wina ?  - zaczęłam się denerwować.
-Nie mówię, że twoja. Może powinniśmy się jakoś lepiej zorganizować. Ty rano wychodzisz na zajęcia jak wracasz ja jestem na treningu, jak ty jedziesz na trening to ja wracam i tak w kółko.
-Czyli mam wybrać albo studia albo drużyna ? Żeby cię uszczęśliwić ? - zapytałam.
-Zuz to nie tak - zaczął się bronić, ale więcej go nie słuchałam tylko wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami.
       Zeszłam na dół i nie witając się z nikim założyłam buty, złapałam za kurtkę i wyszłam z domu. Również trzasnęłam drzwiami. Poszłam w stronę parku. Nawet nie wiem kiedy łzy zaczęły lecieć mi po policzkach. Szłam przed siebie aż znalazłam się pod blokiem Zbyszka. Nie miałam w ogóle pojęcia czy są w mieszkaniu. Weszłam do klatki, wjechałam windą i zapukałam. Drzwi otworzył mi roześmiany Zbyszek.
-Hej Zuziek - powiedział  wesoło. Po chwili przyjrzał mi się i zapytał - Co się stało mała  ?
      Nic nie powiedziałam tylko przytuliłam się do brata i zaczęłam płakać. Z pokoju zawołała wesoło Anastazja.
-Kochanie kto to ?
-Zuzka, siostrzyczka co jest ? - zapytał zatroskany i zaprowadził mnie do salonu.
-Zeta co jest ? - zapytała Ann, gdy mnie zobaczyła.
-Wszystko się pieprzy - mruknęłam i wybuchłam płaczem wtulając się w Zbyszka.
-Ale co się stało ? Michał coś ci zrobił ? Skrzywdził cię ? - dopytywał.
-Zbyszek ja już nie daję rady, to wszystko mnie przerasta. Nie odzywamy się do siebie z Michałem bo byłam zazdrosna o nową sąsiadkę, a on mi dzisiaj powiedział, że chciał z kimś porozmawiać, a ze mną nie może bo się ciągle mijamy. I wiecie co ?  Miał kurwa rację. Nie pamiętam kiedy od tak się do niego przytuliłam.
-Mała nie płacz.
-Zibi co ja mam robić ? Ja się boję, że go stracę.
-Będzie dobrze kochanie, przecież się kochacie.
-A co jeśli to wszystko co było się wypaliło ?
-Nawet tak nie mów - opieprzyła mnie Andzia. - Nie znam drugiej takiej pary co się tak kocha.
-Ann ja nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz kochałam się z własnym narzeczonym.
-Ty a kto mi zawsze mówił, że sex to nie wszystko ? - zaśmiał się Zbyszek, a ja po chwili razem z nim.
-Dzięki bracie, zawsze potrafisz pomóc.
      Powiedziałam, a mój telefon po raz kolejny się rozdzwonił. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i zobaczyłam zdjęcie Miśka, który się do mnie dobijał.
-Może odbierz - powiedział Zbyszek.
-Nich się trochę pomartwi.
-Nie mów, że nawet nie wiedzą gdzie jesteś. - powiedział Zbyszek i popatrzył na mnie jak na wariatkę.
-No nie wiedzą.
-Moja mądra siostrzyczka. - mruknął i wstał. Wziął telefon i widziałam jak gdzieś dzwoni.
-Zbyszek nie dzwoń do niego ! - krzyknęłam.
-Cicho bądź. Powiem mu tylko, że jesteś bezpieczna.
       Jak powiedział tak zrobił.

11 komentarzy: