czwartek, 31 sierpnia 2017

11.

              Zacznijmy od końca. Może nie całkiem od końca, ale jednak.


Od ostatnich wydarzeń minęły 4 lata. Dziś jest szczególnie ważny dzień.

       Zastanawiacie się jaki ? Mój ślub. Takie ważne wydarzenie w moim życiu, a ja co ? A ja zupełnie nie mam pojęcia co ze sobą zrobić. Jest 7 rano, a ja już nie śpię. Misiek też. Tak, tak. Ślub będzie w Warszawie, a żeby chociaż trochę było tradycji to spaliśmy dziś osobno. Ja w rodzinny domu, a Misiek u Zbyszka. Oczywiście u nas nie ma rzeczy oczywistych. Dlaczego ? Już tłumaczę.

          Nasi goście to w większości wcale nie będzie rodzina. Zapytacie pewnie kto ? Oczywiście, że społeczeństwo siatkarskie. Chociaż.... w sumie dla nas to prawie rodzina. Oczywiście będą koledzy Miśka z reprezentacji oraz klubu. Do tego moje dziewczyny z Warszawy oraz Jastrzębia. Tak znowu mieszkamy w Jastrzębiu.

      Dlaczego znowu ? Ponieważ dwa lata spędziliśmy za granicą. Dostałam mega dobry kontrakt najpierw we Włoszech, gdzie Michał też sobie na spokojnie znalazł klub. Rok później obydwoje dostaliśmy kontrakt w Zimnej Moskwie. To był dla nas bardzo ciężki sezon. Choćby dlatego, że wolę słońce od śniegu i raczej +40 stopni niż -20.  Do tego ciągłe rozjazdy w jakich żyliśmy były bardzo męczące.
        Po tych zagranicznych wojażach postanowiliśmy wrócić do kraju i zacząć dorosłe życie. Ja przez sezon grałam w Muszynie, a teraz podpisałam kontrakt w Bielsku Białej. Oczywiście, bym zapomniałam dostałam powołanie do kadry. A nasze wesele zostało dokładnie zaplanowane na czas naszych szybkich wakacji.

       No dobra wracam do  teraźniejszości. Siedzę w łóżku i nie wiem co ze sobą zrobić. Popatrzyłam na zegarek i zdałam sobie sprawę z tego, że zaraz wpadnie albo Ann albo mama i zaczną mnie poganiać, no bo przecież. Moje przypuszczenia się sprawdziły. Chwilę później do pokoju wpadła moja przyjaciółka w dresie.
-Siema grubasie - krzyknęła od progu.
-Eeej - oburzyłam się i złapałam na brzuch - zero tłuszczyku - uśmiechnęłam się.
-Nie czaruj tylko się zbieraj - powiedziała.
-Gdzie najpierw jedziemy ? - zapytałam wstając i podchodząc do szafy z której wyciągnęłam luźne ciuszki.
-Najpierw jedziemy do przeeesympatyczej Pani, gdzie zrobią ci mani i pedi.
-Ale wiesz, że ten mój mani to tak średnio.
-Jestem z Panią umówiona, dzisiaj robimy ładne i długie, a w poniedziałek pojedziesz sobie do niej lub wtorek i ci tylko skróci.
-O wszystkim pomyślałaś - powiedziałam zadowolona.
-No jasne, potem wracamy, kąpiesz się i dopiero potem przyjeżdża fryzjerka i kosmetyczka.
-Widzę, że cały dzień zaplanowany ?
-Oczywiście, że tak. Dokładnie tak jak twój panieński - powiedziała z głupim uśmiechem.
       No właśnie mój panieński. Opowiem wam kiedyś, pragnę tylko powiedzieć, że w uzgodnieniu z trenerem porwały mnie ze zgrupowania w Szczyrku na 3 dni. Dosłownie mnie porwały razem z Gośka.
-A jak tam Michał ? - zapytałam ciekawa. - Jeszcze nie uciekł ?
-Coś ty, Zibi co pilnuje, razem z Igłą zresztą.
-Czy ja wiem czy to taki dobry pomysł.
-Spokojna głowa, zostawiłam ich pod opieką pana Jarka - uspokoiła mnie.
-Tyle dobrze.
-Zresztą oni też mają napięty grafik. Muszę umyć auto, odebrać obrączki, kwiaty i poczekać, aż Pani z kwiaciarni zrobi cuda.
-Andzia, wiesz, że nie chcę cudów.
-Nie będzie cudów, weź się uspokój. Gotowa ?
-Yes.

      Zgarnęłyśmy po drodze moją mamę i pojechałyśmy do salonu. Tam zeszło nam tylko godzinkę. O godzinie 9 : 30 byłyśmy już w domu. Od razu zostałam wygoniona pod prysznic. Potem najpierw Pani mnie ślicznie pomalowała, a następni zostały ogarnięte moje włosy. Pani zrobiła z nimi cuda. Nawet nie wiem kiedy, a na zegarku była już 14. Zaczęłam się ubierać. Latałam po pokoju w samej bieliźnie, pończocha i szlafroku.
-Jak ty ślicznie wyglądasz - powiedziała Gocha, która weszła do pokoju.
-No wiem, myślisz, że mogę tak pójść ?
-Jasne, a ksiądz na zawał wam padnie - zaśmiała się razem z Ann.
-Myślę, że teraz od razu założysz podwiązkę.
-Czyli coś niebieskiego.
-Dokładnie.
-Coś starego masz ? - zapytała mama.
-Jasne. - powiedziałam pewnie.
-Co ? - zapytały zdziwione.
-Narzeczonego i pierścionek zaręczynowy. - zaśmiałam się.
-Głupia jesteś. - mama pacnęła mnie lekko..
-Coś starego, toczek od mamy Miśka - powiedziałam i pokazałam piękny toczek, w którym moja teściowa szła do ślubu cywilnego.
-No a welon ? - zapytała Andzia.
-Welon zakładam dopiero na sali. Mam wszystko opanowane.
-Coś nowego ?
-Biżuteria, bielizna, buty, kiecka.- wymieniłam.
-To co zakładamy kieckę ?
-Zakładamy - powiedziałam zachwycona.
        Od razu wam powiem, że jak pokazałam mamie sukienkę, a do tego buty, które chcę usłyszałam, że na głowę upadłam. Pomijając ten fakt, założyłam suknię, a później buty.
-Wyglądasz ślicznie - powiedział tato, który wszedł do pokoju.
-Jeszcze tylko toczek - powiedziała Ann.
        Kiedy byłam gotowa pokazałam się rodzicom. Mama miała łzy w oczach, tato starał się ukryć wzruszenie. Dziewczyny popatrzyły na mnie z uśmiechem. Andzia podeszła do okna i powiedziała.
-Są i chłopaki.
-Gotowa  ?- zapytał tato podchodząc do mnie.
-Nie - zaśmiałam się.

       Kiedy wszyscy byli już w domu, tato wziął mnie pod rękę i wyszliśmy z pokoju. Kiedy stanęłam u szczytu schodów mój brat szturchnął Michała. Popatrzył do góry i mnie zobaczył. Pierwszy raz widział suknię. I buty. I mnie w tym wydaniu. Uśmiechnęłam się niepewnie. Po woli zeszliśmy ze schodów i tato przekazał mnie Michałowi. Jednak doszłam do wniosku, że Pan młody chyba się popsuł.
-Wszystko okej ? - zapytałam niepewnie.
-Wyglądasz - zaczął i się zaciął.
-Nie podoba ci się ? - zmartwiłam się.
-Co ty, wyglądasz obłędnie. - powiedział i delikatnie mnie pocałował.
-Eeeej ty Kubiak łapy precz ! Na razie to moja siostrzyczka - powiedział Zbyszek i mnie przytulił. - Wymieniać śliną to się będziecie za chwilę.
            Rodzice nas pobłogosławili i poszliśmy do auta. Zbyszek był kierowcą, a Andzia siedziała obok niego. Michał złapał mnie za rękę.
-Stresujesz się ? - zapytał.
-Trochę, a ty ?
-Nic, a nic - zaśmiał się i pocałował mnie w czoło.
-Podoba ci się sukienka ?
-Ty mi się podobasz w sukience. - powiedział.
-Ciesze się.


       Nim się obejrzałam, a wychodziłam z kościoła już jako Pani Kubiak. To był dobry dzień.




Jestem, wena mi wróciła !
Będzie inaczej niż było.
Posty może trochę krótsze, ale będą ! :)
Poniżej zdjęcia kiecki, toczka i butów !



3 komentarze:

  1. Aaaaa,jest rozdział!! Nawet nie wiesz jak się cieszę. Z tęsknotą czekam na następne 😍

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś wspaniała:) ostatnio naszła mnie ochota na czytanie ale co weszłam na bloga którego kiedyś czytałam to albo nie mam dostępu albo ostatni rozdział dodany kilka,kilkanaście miesięcy temu.. Nawet nie wiesz jak się cieszę że wróciłas

    OdpowiedzUsuń
  3. Super że wróciłaś :) mam nadzieję że będzie jakaś retrospekcja dotycząca tego jak się Zuza z Miskiem pogodzili bo nie było kolorowo z chęcią bym o tym przeczytała. Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń