poniedziałek, 31 października 2016

10

             Siedzieliśmy sobie spokojnie, aż do momentu kiedy ktoś zapukał do drzwi. Zdezorientowana popatrzyłam na Miśka, a Patrycja przestraszona na mnie.
-Jezu, to moja mama - powiedziała wystraszona.
-Wątpię - mruknęłam - pewnie chłopaki coś chcą od Miśka - powiedziałam i poszłam otworzyć.
         Ogromne zdziwienie malowało się na mojej twarzy, kiedy otworzyłam i po drugiej stronie zobaczyłam moją mamę, ciotkę i załamanego tatę.
-Gdzie ona jest ?! - krzyknęła ciotka.
-Cześć wam, możesz ciociu tak nie krzyczeć -powiedziałam.
-Ty już się lepiej nie wtrącaj - warknęła na mnie i weszła do mieszkania. Od razu poszła do pokoju, a mama pobiegła za nią.
-Cześć córcia-  powiedział tato - przepraszam cię, ale Alka się wzięła i uparła nie dało rady inaczej.
-Nic się nie stało. Chodźmy tam ratować sytuację.- kiedy weszliśmy do pokoju ciotka darła się na Patrycję.
-Jak mogłaś, taki wstyd. Nie dość, że z brzuchem, bez ojca to jeszcze uciekła. Nie miałaś do kogo uciec, tylko musiałaś do niej - krzyknęła i wskazała mnie.
-Ciociu, nie krzycz tak. To po pierwszej, a po drugie nie obrażaj mnie bo jesteś u mnie w domu - powiedziałam bardzo spokojnie.
-A ty sobie nie myśl. Dalej uważam, że moja Patrycja zajedzie dalej niż ty - warknęła.
-Jestem bardzo tego ciekawa ciociu, a co każesz jej usunąć ciążę, a może sprzedasz dziecko ? - zakpiłam. Popatrzyła na mnie oburzona.
-Nie pyskuj gówniaro.
-Alka - krzyknęła moja mama oburzona.
-Przestań mamo, nie ma co się kłócić. Tylko nie życzę sobie, żebyś mnie ciociu obrażała w moim domu, jeśli daje będziesz się tak zachowywać, to lepiej będzie jak tą rozmowę skończycie na dworze. - mruknęłam grzecznie.
 -Ania ty słyszysz jak się twoja córka do mnie odzywa ? - powiedziała oburzona.
-Słysze i uważam, że Zuza ma rację. Powinnaś się uspokoić i docenić to, że Zuzka razem z Michałem wzięli i przyjęli Patrycję jak do nich przyszła, a nie wygonili jej. - powiedziała moja mama pewna siebie i usiadła na kanapie.
-Napije się pani czegoś ? - zapytał Michał.
-Jasne, jak byś mógł jakiś sok, czy coś.
-Jasne, a Pan, panie Leonie ?
-Coś mocniejszego bo nie wytrzymam z tymi babami. - mruknął mój tato.
        Sprawa skończyła się tak, że ciotka się obraziła i zabrała Patrycję i powiedziała, że one będą spać w hotelu. Rodzice za to postanowili zostać. Usiadłam w końcu.
-Przepraszam cię Michał, że musiałeś to oglądać - powiedziała moja mama.
-I dobrze, że się napatrzył. Chce się dostać do rodziny, niech się uczy.- zaśmiał się mój tato.
-Oj Leoś, a my mieliśmy do domu wracać - mruknęła mama patrząc na tatę, który razem z Michałem pił.
-Oj przestańcie - zaśmiałam się - zostaniecie na noc.
-Jasne, że tak - powiedział Michał.
-Kochane dzieciaki jesteście.
-Dobra, a tak na poważnie to o co chodzi Pani siostrze ? - zapytał Michał - Przecież to nie koniec świata, że Patrycja jest w ciąży.
-Nic nie rozumiesz. Dla niej to jest więcej jak koniec świata. - powiedział tato.
-Ale dlaczego ? Panie Leonie, no niech mi Pan sam powie, gdyby Zuzka była teraz w ciąży to coś by się stało ? - zapytał Michał.
-A chcecie nam coś powiedzieć ? - zapytała mama.
-Nie, spokojnie, pytam czysto teoretycznie.
-Jasne, że nie. Byśmy się tylko i wyłączenie cieszyli. Wiadomo jak to rodzice byśmy się martwili czy dacie radę.


       Czas leciał szybko i nim się zorientowałam były święta. Dokładniej jutro miała byś wigilia. Mieszkamy z Miśkiem i jest na razem bardzo dobrze, choć zdarzają się spięcia. Na studiach idzie mi bardzo dobrze, w drużynie też nie ma do czego się przyczepić. Wracam właśnie z treningu, a wieczorem mamy już jechać do stolicy, gdzie będzie wigilia, na której będą też rodzice Miśka. Wpadłam zmęczona do mieszkania.
-Michał już jestem - krzyknęłam.
-Słysze  - odpowiedział. Wywróciłam oczami, no tak przecież mamy mały kryzys od wczoraj.
-Gotowy, żeby jechać  ?- zapytałam.
-Ja tak, a ty? - zapytał.
-Dorzucę parę rzeczy do walizki i możemy jechać. -powiedziałam i pobiegłam do sypialni dopakować walizkę.
        Po 30 minutach siedzieliśmy już w aucie i jechaliśmy do Warszawy. W aucie panowała idealna cisza. No poza grającym radiem. Powoli zaczynało mnie to męczyć, ale postanowiłam, że go pierwsza nie przeproszę. Jak na zbawienie zadzwonił mój telefon.
-Cześć Anastazja -powiedziałam zadowolona do telefonu.
--Hej piękna, wy już w domu ? - zapytała.
-Nie, my dopiero jedziemy. - mruknęła. Michał akurat zatrzymał się żeby zatankować.
-Chcesz coś ? - zapytał.
-Nie dzięki - mruknęłam bez emocji.- Już jestem - powiedziałam już zadowolona do telefonu.
--Ulalal, a u was kryzys ? - zapytała.
-Nic nie mów nawet, od wczoraj rozmawiamy jeśli to jest konieczne nic więcej. - powiedziałam.
--Co się stało ?
-No bo wracam wczoraj do domu, a ten sobie siedzi z naszą sąsiadeczką Paulinką. Myślałam, że mnie szlak trafi. Zresztą opowiem ci jak się spotkamy.
--Jasne, nie ma problemu. Słuchaj my jak coś śpimy u Zbyszka w mieszkaniu, więc.
-Nie, spoko my u rodziców. Bynajmniej ja u rodziców - mruknęłam i zobaczyłam, że Michał wraca - Dobra bratowa, ja kończę pogadamy jak się spotkamy.
--Jasne, buźka i dozobaczyska.
         Wrzuciłam telefon do torebki i usiadłam sobie wygonie. Ruszyliśmy.
-Co Andzia chciała ? - zapytał Michał.
-Pytała gdzie jesteśmy i czy śpimy też w mieszkaniu Zbyszka.
-I co jej powiedziałaś ?
-Ja śpię u rodziców. Chcę odpocząć,a  nie biegać przez pół miasta na wigilię i potem.
-Jasne - mruknął.
-Michał możesz mi w końcu powiedzieć,  o co ci chodzi ? Bo mam tego serdecznie dość.
-To chyba tobie raczej o coś chodzi - mruknął.
-Nie wydaje mi się.
-To ty wczoraj byłaś strasznie nie miła dla Pauliny i prawie wyrzuciłaś ją z mieszkania.- wygarnął mi.
-Dziwisz mi się ? Wróciłam do domu, byłam zmęczona i chciałam odpocząć. A w mieszkaniu co zastałam ?  Mojego narzeczonego z tą wywłoką.
-Mogła byś jej chociaż nie obrażać.
-Jaki ty jesteś głupi i ślepy - mruknęłam z nie dowierzaniem, a  on popatrzył na mnie zdziwiony - raz się dała nabrać, na koleżeństwo twoje z taką jedną. Teraz jestem bynajmniej tego świadoma. Naprawkę nie widzisz tego, że ona na ciebie leci i zastanawia się jak się za ciebie zabrać ? - krzyknęłam.
-Miło by było gdybyś mi jednak ufała - mruknął.
-Boże Michał. Nie chodzi o to, że ci nie ufam.
-To ciekawe o co ?
-O to, że nie ufam tej wywłoce - warknęłam.
        Na tym zakończyła się nasza rozmowa. Chwilę później  byliśmy już pod domem moich rodziców. Nic nie mówiąc wysiadłam z auta i założyłam płaszcz. Złapałam za torebkę i powiedziałam.
-Otwórz bagażnik.
-Po co ? - zapytał zdziwiony.
-Chcę zabrać walizkę.
-Zaraz po nie przyjdę - powiedział.
-Nie trzeba, dam sobie radę.  mruknęłam, sama otworzyłam sobie bagażnik i wzięłam torbę. Nie patrząc na Miśka poszłam do domu. Przed drzwiami przykleiłam sobie uśmiech.
-Hej rodzinko ! - krzyknęłam od wejścia.
-Już jesteście, no zaczynałam się o was martwić - moja mama wyleciała na przedpokój i zaczęła nas ściskać, a zaraz za nią pani Basia, mama Miśka.
-Pewnie głodni jesteście po podróży.
-Ja trochę. - powiedziałam z uśmiechem.
-To chodźcie do kuchni dam wam sałatkę - powiedziała mama.
-Jasne.
-A gdzie Pan Leon i tato ? - zapytał Michał.
-Pojechali po choinkę, 2 godziny temu - poskarżyła się mama.
       Podczas kolacji za wiele nie rozmawialiśmy, jednak całą sytuację uratował tato z panem Jarkiem, którzy wrócili z choinką.
-No wreszcie - krzyknęła mama z panią Basią i wyszły na przedpokój.
-Teraz nie będziemy w ogóle rozmawiać ?- zapytał Michał.
-Nie rozumiem o co ci chodzi ? - mruknęłam i chciałam odejść.
-Zuza - mruknął i złapał mnie za rękę.
-Zostaw mnie - mruknęłam - udawajmy, że jest dobrze. Nie musimy informować wszystkich o naszych problemach - warknęłam i poszłam się przywitać.
      Po rozpakowaniu walizki poszłam pod prysznic, a potem w dresie zeszłam do salonu i usiadłam na kanapie koło taty.
-Co tam córcia? - zapytał tato przytulając mnie.
-Nic ciekawego, zmęczona jestem - mruknęłam wtulając się.
-Zuzka, napijesz się ze swoim starym teściem  ? - zapytał Pan Jarek.
-A chętnie poproszę. - powiedziałam podkulając nogi.
     Pan Jarek nalał mi whisky i podał szklankę. Nie miałam zielonego pojęcia gdzie jest Michał.
-A ty co taka markotna? - zapytał pan Jarek.
-A zmęczona jestem, biegam cały czas studia, treningi, studia, treningi. I tak w kółko.
-A jak tam na studiach  ? - zapytał tato.
-Dobrze, daję radę
-Cisną was tam ?
-Trochę tak, ale jakoś nie mam problemów.
-To najważniejsze. A jak wam się układa z Michałem ? - zapytał tato uważnie mi się przyglądając. Wzięłam łyka drinka i odpowiedziałam.
-Dobrze, dajemy radę.
-Ciesze się.
-O czym dyskutujecie ? - zapytał Michał wchodząc do pokoju.
-A wyobraź sobie mój drogi zięciu, że o was - zaśmiał się mój tato, Misiek niepewnie popatrzył na mnie.
-Wyobraź sobie kochanie, że nasi ojcowie, są bardziej wścibscy niż nasze mamy.
-No co ty nie powiesz - zaśmiał się i pocałował mnie w czoło.
       Wieczór spędziliśmy wszyscy razem. Mimo wszystko i ja i Michał udawaliśmy, że wszystko jest w porządku. Późno poszłam do pokoju, gdzie od razu poszłam spać. Następnego dnia rano wstałam przed Michałem. Myślałam, że uda mi się uniknąć rozmowy. Wzięłam rzeczy i poszłam do łazienki, kiedy wróciłam do pokoju Michał już nie spał.
-Cześć - mruknęłam.
-Hej - powiedział z uśmiechem. Odłożyłam piżamę, wzięłam telefon i chciałam wyjść - pogadamy ? - zapytał.
-O czym ty chcesz rozmawiać. ?
-Zuzka, proszę cie - powiedział.
-Michał, ja też cię prosiłam powiedziałam siadając na łóżku.
-Przecież cię nie zdradziłem - podniósł głos.
-Nie krzycz - poprosiłam.
-To jest właśnie nasz problem.
-Nie rozumiem.
-Udajemy, że wszystko jest w porządku przed rodzicami, a tak na prawdę nie potrafimy na siebie patrzeć i po co to wszystko ?
-Michał są święta, nie zjebmy ich wszystkim.
-To jest w ogóle bez sensu. Skoro nie potrafimy się dogadać to może nie powinniśmy udawać zakochanych po uszy i planować z rodzicami ślubu przy wigilijnym stole skoro o tym nie rozmawialiśmy nawet. - powiedział zły.
-Dobrze, to zaraz powiem mamie, że na wigilii chcę siedzieć daleko od ciebie bo się pokłóciliśmy - za ironizowałam.
-Zuza przestań się wygłupiać i powiedź o co chodzi ? Aż tak ci Paulina przeszkadza ? Chciałem z nią tylko i wyłącznie porozmawiać. Nic więcej.
-Dlaczego ze mną nie możesz porozmawiać. ?
-Może dlatego, że ostatnio ciągle się mijamy i nie mamy dla siebie czasu ? - powiedział z wyrzutem.
-Czyli, że to moja wina ?  - zaczęłam się denerwować.
-Nie mówię, że twoja. Może powinniśmy się jakoś lepiej zorganizować. Ty rano wychodzisz na zajęcia jak wracasz ja jestem na treningu, jak ty jedziesz na trening to ja wracam i tak w kółko.
-Czyli mam wybrać albo studia albo drużyna ? Żeby cię uszczęśliwić ? - zapytałam.
-Zuz to nie tak - zaczął się bronić, ale więcej go nie słuchałam tylko wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami.
       Zeszłam na dół i nie witając się z nikim założyłam buty, złapałam za kurtkę i wyszłam z domu. Również trzasnęłam drzwiami. Poszłam w stronę parku. Nawet nie wiem kiedy łzy zaczęły lecieć mi po policzkach. Szłam przed siebie aż znalazłam się pod blokiem Zbyszka. Nie miałam w ogóle pojęcia czy są w mieszkaniu. Weszłam do klatki, wjechałam windą i zapukałam. Drzwi otworzył mi roześmiany Zbyszek.
-Hej Zuziek - powiedział  wesoło. Po chwili przyjrzał mi się i zapytał - Co się stało mała  ?
      Nic nie powiedziałam tylko przytuliłam się do brata i zaczęłam płakać. Z pokoju zawołała wesoło Anastazja.
-Kochanie kto to ?
-Zuzka, siostrzyczka co jest ? - zapytał zatroskany i zaprowadził mnie do salonu.
-Zeta co jest ? - zapytała Ann, gdy mnie zobaczyła.
-Wszystko się pieprzy - mruknęłam i wybuchłam płaczem wtulając się w Zbyszka.
-Ale co się stało ? Michał coś ci zrobił ? Skrzywdził cię ? - dopytywał.
-Zbyszek ja już nie daję rady, to wszystko mnie przerasta. Nie odzywamy się do siebie z Michałem bo byłam zazdrosna o nową sąsiadkę, a on mi dzisiaj powiedział, że chciał z kimś porozmawiać, a ze mną nie może bo się ciągle mijamy. I wiecie co ?  Miał kurwa rację. Nie pamiętam kiedy od tak się do niego przytuliłam.
-Mała nie płacz.
-Zibi co ja mam robić ? Ja się boję, że go stracę.
-Będzie dobrze kochanie, przecież się kochacie.
-A co jeśli to wszystko co było się wypaliło ?
-Nawet tak nie mów - opieprzyła mnie Andzia. - Nie znam drugiej takiej pary co się tak kocha.
-Ann ja nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz kochałam się z własnym narzeczonym.
-Ty a kto mi zawsze mówił, że sex to nie wszystko ? - zaśmiał się Zbyszek, a ja po chwili razem z nim.
-Dzięki bracie, zawsze potrafisz pomóc.
      Powiedziałam, a mój telefon po raz kolejny się rozdzwonił. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i zobaczyłam zdjęcie Miśka, który się do mnie dobijał.
-Może odbierz - powiedział Zbyszek.
-Nich się trochę pomartwi.
-Nie mów, że nawet nie wiedzą gdzie jesteś. - powiedział Zbyszek i popatrzył na mnie jak na wariatkę.
-No nie wiedzą.
-Moja mądra siostrzyczka. - mruknął i wstał. Wziął telefon i widziałam jak gdzieś dzwoni.
-Zbyszek nie dzwoń do niego ! - krzyknęłam.
-Cicho bądź. Powiem mu tylko, że jesteś bezpieczna.
       Jak powiedział tak zrobił.

niedziela, 23 października 2016

9

            Jednak nazywam się Zuzanna Bartman i moje nazwisko raczej nie przewiduje świętego spokoju. Nawet na pozór spokojna sobota, czas na wyleczenie kaca może przekształcić w pełen wrażeń dzień. Leżeliśmy sobie spokojnie kiedy ktoś zaczął nam się dobijać do drzwi.
-Nie ma nas ! - krzyknęłam.
-Odpuść, zobaczymy kto i tego ktosia spławimy - zaśmiał się całując mnie w czoło.
-Okej - mruknęłam. Usiadłam i się poprawiłam, a Michał poszedł otworzyć. Po chwili wrócił do pokoju z naszą nową sąsiadką.
         Popatrzyłam na niego jak na debila. Nie za bardzo mi się podobało, że ona będzie nam zakłócała nasz leniwy dzień.
-Cześć - powiedziałam zaskoczona.
-Hej, mam nadzieję, że wam nie przeszkadzam. Już mówiłam Michałowi, że zapomniałam kluczy i teraz muszę czekać aż moja koleżanka wróci do domu, żeby móc wejść.
-To jest faktycznie smutne - mruknęłam zła.
-Pozwoliłem Pauli u nas przeczekać- powiedział z głupkowatym uśmiechem. W tej chwili miałam ochotę go zabić.
-Nie masz nic przeciwko ?- zapytała swoim piskliwym głosikiem.
-Nie, spokojnie - mruknęłam. - Może się czegoś napijesz ? - zapytałam z wymuszonym uśmiechem wstając z kanapy.
-Poproszę wodę niegazowaną i bez cytryny - powiedziała.
-Oczywiście - powiedziałam, kiedy nie widziała wywróciłam oczami.
       W tym momencie cieszyła się, że mam widok z kuchni na salon.
-A czym ty się zajmujesz? - zapytała Michała dotykając jego przed ramienia. - Jesteś taki umięśniony - powiedziała zachwycona, a ja poczułam jak mnie krew zalewa.
-Jestem siatkarzem - powiedział Michał robiąc do niej maślane oczy.
-Ojej, Zuza, jaka to odpowiedzialność mieszkać pod jednym dachem ze sportowcem - powiedziała zachwycona.
-Dlaczego niby ? -zapytała niewzruszona siadając obok Miśka.
-No musisz pilnować co gotujesz, przecież na pewno Michał musi mieć jakąś specjalną dietę.
-Z tym nie ma problemu, bo ja sama tez gram, więc jemy obydwoje to samo, ćwiczymy też razem - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
       Nie wiem ile tak z nią rozmawiałam ale normalnie słabo mi się robiło na jej widok. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. "O mój wybawco! " pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy. Na wyświetlaczu pokazało mi się zdjęcie przyjaciółki.
-Przepraszam, muszę odebrać - uśmiechnęłam się i wyszłam do sypialni. - O boże jak ja cię kocham kobieto - krzyknęłam prawie do słuchawki.
--Okej, a co się stało ? - zapytała zdziwiona Andzia.
-Uratowałaś mnie normalnie - powiedziałam.
--Co się stało ?  Niespodziewana wizyta przyszłych teściów czy twoich rodziców. ?
-Nowa sąsiadka u nas czeka na koleżankę bo nie ma klucza, boże jaka z niej flądra. Przymila się do Miśka, jest taka słodka, że aż się chce rzygać - mruknęłam.Po drugiej stronie usłyszałam śmiech.
--Ty skoro to taka flądra to czemu Miśka samego z nią zostawiłaś ?
-Błagam Cię, szanujmy się. Tona plastiku ? Po za tym mam ich na oku - powiedziałam, co spowodowało kolejny wybuch śmiechu Andzi.
--Dobra, nie ważne, chciałam się zapytać kiedy się widzimy ?
-A nie wiem, to trzeba chyba terminarze zobaczyć.
--To pewne, a tak prywatnie ?
-Stęskniłaś się ?- zapytałam.
--Ależ oczywiście, po za tym Zibi chce z tobą pogadać o waszej kuzynce.
-Patrycji ?
--Skąd wiesz ?- zapytała zaskoczona.
-A co by mój braciszek chciał wiedzieć ?
--No może dlaczego wasza ciotka do nas dzwoniła i się pytała czy nie ma u nas Patrycji. O co chodzi?
-To wy nie znacie historii rodzinnej tragedii. - mruknęłam - No cóż, Patrycja tak mocno poświęcała się na studiach, chciała być najlepsza w każdej kwestii to wylądowała z jakimś profesorkiem w łóżku, a teraz biega z brzuchem i bez ojca dla dziecka.
--Jaja sobie robisz? - zapytała zaskoczona.
-Chciała bym. Zgaduję, też że Patrycja mając dość swojej matki się gdzieś zmyła, tylko nikt nie wie gdzie i to jest problem. No a przejęta mamusia, bo się za duża część rodziny dowie i do tego znajomi nie daj boże to jej szuka.
--Normalnie patologia - mruknęła.
-Mi to mówisz ? - zaśmiałam się -Ale to my jesteśmy zmutowane rodzeństwo, Kaśka ma męża co prawda niewydarzonego, ale dobry, ma dwójkę dzieci i ogólnie daje radę w tej swojej Francji. Zbyszek ma  mieszkanie w centrum Wawy, mieszkanie w Rzeszowie, wypasiony samochód, robi to co kocha dobrze mu za to płacą i prawie się ustatkował, a ja mam narzeczonego, zaczynam studia do tego zarabiam na siebie po przez to co kocham. A u ciotki ? Adam ma zajebistą firmę jeszcze trochę i się rozwiedzie ze swoją cudowną żoną, a Patrycja biega z brzuchem bo jakiś profesorek zrobił jej dzieciaka. Masz rację, to my jesteśmy dziwni. - kiedy zakończyłam swój monolog usłyszałam śmiech po drugiej stronie.
--Okej, wygrałaś wszystko. Powiedź mi lepiej co mam zrobić, jak nie daj Boże wasza kuzynka zapuka do drzwi, a Zbyszka nie będzie w domu. ?
-Nie wiem, nie mam pojęcia. Wątpię, żeby z Katowic wylądowała w Rzeszowie. Sądzę, że większe szanse, na tą przyjemność mam ja.
--Dobra, to już ci nie przeszkadzam. Wiem wszystko. Buźka, wracaj do swojego Miśka i tej flądry.
-Buziak, hej.
       Rozłączyłam się, a kiedy wróciłam do pokoju do Pauli już nie było. Popatrzyłam zaskoczona na Michała i zapytałam.
-A gdzie nasza cudna sąsiadka ?
-Poszła już do domu, wróciła już jej koleżanka.
-Oj, jak przykro, że nie miałam okazji się z nią pożegnać - zironizowałam.
-Nie bądź zazdrosna.
-Ja ? Zazdrosna ? O kogo ?  Albo raczej o co ?
-Chyba raczej o mnie - zaśmiał się Michał mnie obejmując.
-Nie pozwalaj sobie - zaśmiałam się.
-I tak wiem, że za mną szalejesz - szepnął mi do ucha, a mnie przeszedł dreszcz. Jak chciałam się odsunąć to Michał przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
        Zaczynało się robić miło, kiedy ktoś zaczął się dobijać do drzwi. Niechętnie odsunęłam się od Michała.
-Jeśli to twoja ulubiona sąsiadka to przysięgam, że zrzucę ją ze schodów - mruknęłam i otworzyłam drzwi.
         Mało brakowało, a bym dostała zawału. Na klatce stała Patrycja, moja kuzynka z torbą. Popatrzyłam zaskoczona na nią, a potem na zaskoczonego Miśka.
-Patrycja ? Hej -powiedziałam po chwili.
-Hej, mogę wejść ? - zapytała niepewnie.
-Jasne, wchodź - powiedziałam.- Co cię do nas sprowadza.?
-Potrzebuje pomocy i pomyślałam, że może mi pomożesz.
-Czemu nie - mruknęłam i dopiero teraz zauważyłam jej lekko zaokrąglony brzuch.
         Zaprosiłam kuzynkę do kuchni, zrobiłam jej herbatę i usiadłam na przeciwko. Michał stał w progu kuchni, stojąc za jej plecami.
-To może powiesz jak bym ci mogła pomóc ?- zapytałam.
-Jasne, bo chodzi o to, że jak zauważyłaś pewnie jestem w ciąży, a matka nie daje mi spokoju. No a ja chciałam przemyśleć parę rzeczy i może mogła bym się u was na parę dni zatrzymać. - zapytała, a ja popatrzyłam na Miśka, który wzruszył ramionami.
-Pewnie, nie ma problemu. Może jesteś głodna i byś coś zjadła ? - zapytałam.
-Nie, dziękuję. Jak bym mogła się tylko położyć bo jestem zmęczona.
-Chodź pokaże ci pokój.
           Zaprowadziłam Patrycję do pokoju i wróciłam do kuchni.
-Nawet nie chcę wiedzieć, co się tu wydarzy jak twoja ciotka tutaj wpadnie.
-Oj przestań -mruknęłam. - Co miałam niby zrobić cwaniaczku ?
-Powiedzieć jej prawdę ?
-Zaskoczyła mnie - mruknęłam.
-Tyś całe życie taka zaskoczona.
-Coś trzeba z tym zrobić.
       Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Zbyszka, po tym jak Andzia nie odbierała.
--Siema siostra, co jest ?
-Mam problem - mruknęłam.
--Ciekawie się zaczyna - powiedział. - Nawijaj.
-Patrycja jest u mnie.
--Żartujesz sobie ze mnie ?
-Nie, Zbyszek co ja mam zrobić. ?
--Ona serio jest w ciąży ?
-Nie kurwa na niby - warknęłam.
--Ulala, siostrzyczka nie w humorze słyszę.
-Bardzo zabawne. Co mam zrobić, może mi coś doradzisz ?
--Do mamy zadzwoń. Ona coś z tym zrobi albo do dziadka, tylko on trafi to swojej psychicznej córki, chociaż nie to raczej babcia.
-Nikt do niej nie trafi Zibi. Ciotce na mózg padło od kiedy wyszło, że jej idealna córeczka wcale nie jest taka idealna.
--Nie wiem siorka. Ja bym dzwonił do mamy. Jeśli to nie pomoże to serio nie mam pomysłu.
-Dobra, dzięki braciszku. Trzymaj się, pa.
--Na razie. Jestem pod telefonem jak coś.
-Oki .
       Usiadłam załamana przy stole. Popatrzyłam na Michała.
- I co ci twój braciszek powiedział ?
-Że mam do mamy zadzwonić. Może to jest jakiś plan ?
-Kochanie to twoja rodzina, nie chcę się wpieprzać.
-Jasne, rozumiem.- powiedziałam zrezygnowana i usiadłam przy stole. Po chwili wyciągnęłam telefon i wykręciłam numer do mamy.
--Tak córeczko ? - odebrała dość szybko telefon.
-Hej, mam problem i nie wiem co z nim zrobić - mruknęłam.
--O co chodzi  ?- zapytała przestraszona.
-Patrycja jest u nas.
--Odnalazła się  ?- zapytała zaskoczona.
-Tak, nie wiem co mam robić, bo jak wpadnie mi tu jeszcze ciotka to ani ja, ani Michał tego nie ogarniemy.
 --Co zamierzasz ?
-Nie wiem, myślałam, że coś podpowiesz - mruknęłam patrząc na Michała.
--Dobra, wezmę Alkę i się u was zjawimy jutro.
-Marzę o tym  - mruknęłam.
--Zuzka, a co ? Chcesz żeby sama z siebie do was zajrzała ?
-Nie, masz racje. Dobra to ja nic nie mówię, a ciotka niech nawet do niej nie dzwoni, ani nie pisze bo Patrycja się zmyje.
--Spokojnie. To widzimy się jutro.
-Jasne, pa mamuś.
       Pożegnałam się z mamą i odłożyłam telefon na blat. Michał pokręcił głową i przyszedł mnie przytulić. Wtuliłam się w niego i wzięła głęboki wdech.
-Jutro przyjadą - mruknęłam.
-Przecież damy radę - powiedział i pocałował mnie w czoło.
-Wiem, że damy ale miał być spokojny weekend - powiedziałam zła.
-Kochanie, przecież ty Bartman jesteś. Nie ma szansy na jakikolwiek spokój.
-Dzięki - zaśmiałam się.
-Przecież taka prawda.
-Wiem, niestety. To jaki mamy plan ? - zapytałam.
-Ja jadę teraz na zakupy, napisz mi co mam kupić, a ty spróbuj z nią pogadać na spokojnie. Wrócę zrobimy coś do jedzenia.
-Dobra, jak jutro mamy mieć gości to trzeba zrobić zakupy.
      Złapałam za kartkę i długopis i zrobiłam Miśkowi listę zakupów. Kiedy wyszedł z domu poszłam do pokoju zajmowanego przez Patrycję i cicho zapukałam. Jak usłyszałam zaproszenie weszła. Leżała na łóżku.
-Spałaś ? - zapytałam niepewnie.
-Nie, coś się stało ?
-Nie, spokojnie. Chciałam tylko porozmawiać, mogę ? - zapytałam.
-Pewnie, o co chodzi ?
-Chciałam się zapytać co z ojcem dziecka i dlaczego matka cię szuka ?
-O ojcu dziecka nie chcę rozmawiać - powiedziała zakłopotana.
-Patrycja, mnie nie obchodzi kim on jest, tylko chciała bym wiedzieć skoro już u nas jesteś czy on wie o tym co zmajstrował i zdaje sobie sprawę z odpowiedzialności.
-Ale ja nic od niego nie chcę.
-Rozumiem, że ma swoją rodzinę. Jednak to nie zmienia faktu, że powinien ponieść odpowiedzialność, za to co zrobił. No i dlaczego ciotka cię wszędzie szuka po całej rodzinie ?
-Dzwoniła do ciebie ? - zapytała przestraszona.
-Ale to już parę dni temu. To jak powiesz dlaczego  ?
-Bo ona nie może się pogodzić z tym, że będę musiała przerwać studia i do tego nie jestem z ojcem dziecka.
-Słuchaj, ale przecież jesteś dorosła, więc masz prawo, żeby o sobie decydować.
-Tak ? To weź jej to wytłumacz. A do tego wszystkiego nie może przeżyć, że zawsze mówiła, że ja jestem lepsza od ciebie, a teraz ? Ty będziesz studiować medycynę, masz narzeczonego i masz pracę, a ja co ?
-Serio ciebie to rusza ?- zapytałam wywracając oczami.
-Mnie nie, ale moją mamę i owszem.
-Moim zdaniem powinnaś załatwić sprawę z ojcem dziecka i postawić się matce. Ja nigdy nie miałam problemu z rodzicami.
-Tak, tylko że tobie rodzice pozwalali na wszystko, a ja musiałam być lepsza, uczyć się i dorównać bratu.
-Tak, masz może i rację, że rodzice mi pozwalali na wszystko. Jednak dzięki temu nauczyłam się dużo na swoich błędach, dostałam nie raz po tyłku i teraz mam po protu nauczkę. - mruknęłam i wyszłam z pokoju.
       Usiadłam załamana na kanapie i do mieszkania wrócił Michał. Zrobiliśmy wspólnie obiad, kiedy już zjedliśmy to razem z Patrycją usiedliśmy przed telewizorem. Jednak spokój nie trwał długo.

wtorek, 18 października 2016

8

          Weszłam do domu, zmęczona.
-Kochanie wróciłam. - krzyknęłam, ale nie usłyszałam odzewu. Weszłam do salonu, a tam Michał spał na kanapie. Zaśmiałam się pod nosem i poszłam do kuchni.
           Tam rozpakowałam zakupy i zaczęłam robić obiad. Przygotowałam kurczaka i wstawiłam ryż. W tym czasie zaczęłam sobie przygotowywać surówkę. Kończyłam kroić kapustę, kiedy do kuchni wszedł przeciągający się Michał.
-Hej kochanie, dawno wróciłaś ?  - zapytał całując mnie w policzek.
-Hej, nie. Jakieś pół godziny temu. Wyspałeś się  ?
-Tak, czemu mnie nie obudziłaś ?  Pomógł bym ci.
-Nie trzeba obiad zaraz będzie gotowy.
-A co dzisiaj ciekawego wymyśliłaś ?
-Kurczak, ryż i surówka.
-O proszę - mruknął przytulając się do moich pleców.
-Dobrze poszło na treningu ?
-Bardzo sympatycznie, fajne dziewczyny.
-A trener ? - zapytał.
-A trener, bardzo przystojny facet - zaśmiałam się.
-Tak. ?
-Mhmm . - mruknęłam odwracając się w jego stronę i go całując. - Kotku, wyłącz gaz. Proszę - uśmiechnęłam się.
-No dobrze, niech ci będzie. Na pewno nie jesteś zła, że wychodzę z chłopakami ? - zapytał obserwując mnie.
-Na pewno. Dziewczyny po treningu zaproponowały wieczorek zapoznawczy. A właśnie, masz pozdrowienia od Kasi Kaczorowskiej.
-Od Kaczki ? - zapytał zdziwiony. - A skąd ty ją znasz ?
-Jest kapitanem drużyny. Odwoziłam ją do domu i jakoś się tak zgadałyśmy.
-No tak, ona mieszkała z narzeczonym w tej samej klatce co ja ze Zbyszkiem na początku.
-No widzisz, nic się przede mną nie ukryje - zaśmiałam się podchodząc do niego i łapiąc w dłonie jego twarz - Ale i tak cię kocham - mruknęłam i go delikatnie pocałowała.
      Skończyłam obiad i usiedliśmy razem przy stole, żeby go zjeść. Jak kończyliśmy jeść rozdzwonił się mój telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Gośki.
-Cześć Gosiaczku - powiedziałam wstając od stołu.
--Hej Mendziaro, co się nie odzywasz po pierwszym treningu ?
-Oj no przepraszam - powiedziałam ze śmiechem.
--No ja mam nadzieję, że się poprawisz. - zaśmiała się - jak tam lepiej niż u nas ?
-Coś ty. Gocha u nas nie ma szansy. Dziewczyny ze Stolicy, to dziewczyny ze stolicy.
--No ja myślę, tęsknię za tobą.
-Ja też. Kiedy rybciu gramy razem meczyk ?
--Nie mam jeszcze pojęcia, ale nie licz że dam ci wygrać.
-Idę na atak, więc będziemy walczyć.
--Ty na ataku to raczej żadna nowość, ale mnie Andrzejek wystawia na atak bo dziewczyny nie ma na ataku.
-Kochanie, ale zostaniecie po meczu, żebyśmy mogły pójść na jakieś piwko czy coś ?
--Jasne, będę gadać z Andrzejem na ten temat, więc na bank go jakoś namówimy.
-Dobra Gosiek. Jak kończę, muszę się ogarnąć bo idę na imprezę zapoznawczą.
--To pa kochanie.
-Paaa.
       Rozłączyłam się i poszłam do Michała.
-Co tam Gośka chciała ?
-Jet zazdrosna. - zaśmiałam się.
-No nie dziwię się. Tyle czasu byłyście nierozłączne.
-No dokładnie. Dobra idę się ogarniać - powiedziałam i poszłam do łazienki.
        Wzięłam szybki prysznic i poszłam się przebrać. Wyszłam po godzinie z sypialni, przebrana i pomalowana.
-Kochanie, a ty na pewno idziesz tyko do Kaczki ? - zapytał patrząc na mnie.
-Owszem, a czemu pytasz ? - zapytałam.
-Bo wyglądasz jak byś się na randkę wybierała.
-Misiu, nie przesadzaj.- zaśmiałam się.
-Tylko mi tam grzecznie.
-Kochanie, przecież to babski wieczór. - zaśmiałam się.
-No, no. Ja tam znam Kaczkę, więc mnie nie musisz uspokajać - mruknął.
-Przecież Kaśka ma męża.
-Mąż nie ściana, pamiętaj - sprzedał mi pstryczka w nos. - Zamówić ci taxi  ?
-A poproszę.
      Pożegnałam się z Michałem i pojechałam na wieczorek zapoznawczy z dziewczynami.  Na miejscu było już parę dziewczyn. Rozsiadłyśmy się wygodnie w pokoju, każda z kieliszkiem wina.
-Dziku, nic nie marudził, że mu uciekasz na wieczór  ?- zaśmiała się Kaczka.
-Nie, sam wyszedł z chłopakami na browara, więc było mu to chyba nawet na rękę.
-A co Dziku nasz ma wspólnego z nową koleżanką ? - zapytała zaciekawiona Amelia.
-Życie - mruknęłam z uśmiechem.
-Nie rozumiem ?
-Jesteśmy zaręczeni - powiedziałam.
-Ulala, to się pozmieniało. Przecież Misiek z Moniką był, ślub miał być i dziecko. - powiedziała zdziwiona Majka.
-No cóż. Życie zweryfikowało - powiedziałam
-To fakt, a co Zibi na to ?  Nie zabił go, albo nie miał takiej ochoty ?
-Nie było tragedii, ale łatwo też nie było - powiedziałam.
       Cały wieczór i kawałek nocy z dziewczynami się świetnie bawiłam. O godzinie 3:30 zamówiłam razem z dziewczynami taxi i wróciłyśmy do domu. O godzinie 3:50 dotarłam do domu. Chciałam po cichu wejść do mieszkania, niestety średnio mi to wyszło. Kiedy chciałam odłożyć klucze na komodę one spadły na panele. Potem przewróciłam wieszak, a na końcu na coś wpadła. Tym "czymś" był Misiek. Popatrzyłam na niego zadowolona i rzuciłam mu się na szyję.
-Cześć kochanie - powiedziałam i go pocałowałam.
-Hej - mruknął zdezorientowany.
-A ty już w domku ? - zapytałam zaskoczona.
-Owszem, aleś się zrobiła - zaśmiał się.
-Oj przestań, dwie lampki wina wypiłam tylko.
-Chyba butelki  - mruknął.
-Powiem ci, że te dziewczyny są bardzo przyjazne.
-Cieszy mnie to - zaśmiał się i wziął mnie na ręce, bo próba dotarcia do sypialni skończyła by się dla mnie bliskim spotkanie z dywanem, gdyby nie mój narzeczony.
      Misiek zaniósł mnie na rękach do sypialni. Ściągnął tylko buty i sukienkę i mnie zostawił. Sam położył się obok i poszliśmy spać. Następnego dnia obudził mnie potworny ból głowy. Do tego przez nie zsunięte rolety przebijało się słońce, które niesamowicie mnie drażniło, na obecną chwilę. Kiedy chciałam się wtulić w Michała zastałam jedynie puste miejsce. Niechętnie otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jestem w samej bieliźnie. Niestety kiepsko kojarzyłam fakty. Nie zwracając uwagi, że mam niekompletny strój wyszłam z sypialni w poszukiwaniu mojego zbawiciela. Misiek siedział w kuchni przed laptopem z kawą. Oparłam się o futrynę i złapałam za głowę głośno wzdychając.
-O proszę, kto to wstał - zaśmiał się patrząc na mnie.
-Ciszej, błagam cię - mruknęłam.
-Główka cię kochanie boli ? - zapytał.
-Trochę.  - Misiek pokręcił głową ze śmiechem.
-Siadaj dam ci lekarstwo.
-A mogę też liczyć na kawkę ? - zapytałam.
-Możesz - odpowiedział, ze śmiechem.
-Kotku - mruknęłam niepewnie, podtrzymując rękami głowę i patrząc na niego.
-Co się stało ? -zapytał, był jakoś podejrzanie zadowolony.
-Mam takie pytanie, czy jak wróciłam do domu, to czy my - zaczęłam się miotać, a jego to chyba bawiło -  wiesz, wydaje mi się, że gdyby coś było to bym to pamiętała, no ale wolała bym się upewnić, dlaczego jestem tylko w bieliźnie ?
-Kochanie, jedyny stosunek jaki prawie zaliczyłaś to było jebnięcie orła na podłogę na szczęście cię złapałem. Potem zaniosłem cię do łóżka rozebrałem i zasnęłaś. Nawet bym cię nie dotknął bo to prawie nekrofilia by byłą. - zaśmiał się.
-Cieszy mnie Kochanie, że moje nieszczęście cię tak mocno bawi.
-Ależ skąd - powiedział i pocałował mnie w skroń.
-Czy my mamy jakiś plan na dziś ?
-Miałem plan żeby wyskoczyć do kina i na jakieś większe zakupy, jako iż jest sobota, wolna, jeszcze.-popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem.- Patrząc na ciebie, wiem, że trzeba będzie to na jutro przełożyć - zaśmiał się.
-Kocham cię - powiedziałam i posłałam mu buziaka.
-Ja ciebie też, a teraz pij to i leć pod prysznic.
           Posłuchałam Michała i wypiłam lekarstwo, potem zebrałam potrzebne rzeczy i poszłam się wykąpać. Kiedy wróciłam w dresie i związanych włosach Misiek siedział i oglądał Tv. Położyłam się na kanapie z głową na kolanach Miśka.
         Brak planów na dzień. Niby taka nuda jednak nam to nie przeszkadzało. Ja mogłam w spokoju leczyć kaca, a Misiek oglądać telewizję.




Wracamy ! Zobaczymy na ile będę mieć pomysłów ! Uważajcie i obserwujcie ;)