piątek, 4 maja 2018

17

           Początek nowego sezonu, zawsze kojarzył mi się z treningami, stałym planem dnia oraz brakiem czasu na chwilę odpoczynku. Teraz wygląda to zupełnie inaczej. Mimo mojej kontuzji pojawiam się na Uniwerku, załatwiam sobie staż w szpitalu no i oczywiście zamierzam dopingować męża z trybun.

            W tym sezonie się trochę pozmieniało. My w Jastrzębiu, a Zbyszek w Bełchatowie. Andzia natomiast w Łodzi. Dzisiaj właśnie Jastrzębski ma pierwszy mecz w sezonie i na szczęście u siebie. Przeciwnikiem gospodarzy jest drużyna z Warszawy, gdzie obecnie gra Wojtaszek.
          Około godzinę przed meczem pojawiłam się na hali. Poszłam na sektor, gdzie zawsze siadam razem z innymi dziewczynami. Od razu zauważyłam Kingę Wojtaszek, która oczywiście gdzie jak gdzie, ale w Jastrzębiu musiała się pokazać. Dokuśtykałam się do miejsca obok Kini.
-Heej piękna.  - powiedziałam zadowolona.
-No cześć nasza kaleko - zaśmiała się Wojtaszkowa.
-Już prawie chodzę o swoich siłach. - mruknęłam zajmując miejsce i odkładając kule.
-Dobra dobra, ty mi lepiej opowiadaj jak u Ciebie teraz wyglądają inne rzeczy.
-Nie rozumiem.
-No wiesz, zaczął się sezon, a ty jesteś bez drużyny, bez treningów. Nie brakuje ci ?
-Wiesz, w obecnej sytuacji i tak bym sobie raczej nie pograła - zaśmiałam się - Po za tym mam dużo innych zajęć. Ostatnio na przykład w ciągu ostatniego tygodnia pokazałam się 4 razy na uczelni. Wszyscy w szoku .
-No tak, to też racja. Specjalizacja wybrana ?
-Lekarz sportowy plus fizjoterapia.
-No to będziesz nam chłopaków masować   ? - zapytała zaciekawiona.
-Mam nadzieję, że się uda. Ale chciała bym też zrobić chirurgię.
-Ty to jednak ambitna jesteś. Nigdy w to nie wątpiłam, ale myślałam, że raczej zostaniesz na boisku.
-Też tak myślałam, ale do czasu. Jak zaczęliśmy planować ślub to mnie wzięło na rozmyślenia  - zaśmiałam się - Ale to pogadamy sobie po meczu bo się zaczyna - powiedziałam pokazując na boisko.
       Faktycznie mecz się zaczął, a my nawet nie wiedziałyśmy kiedy. Chwilami śmiałyśmy się same z siebie, kiedy Kinga cieszyła się ze zdobytego punktu ja czasami cieszyłam się z nią i na odwrót. Walka była wyrównana. Jednak mecz skończył się na korzyść gospodarzy. Jastrzębie wygrało 3:2. Po meczu zadowolona dokuśtykałam się na dół żeby pogratulować chłopakom. Miły pan z ochrony nawet wpuścił mnie na boisko. Zadowolona czekałam, aż Kubiak mnie zauważy. Kiedy mógł od razu do mnie podbiegł i pocałował.
-Gratulację Miśku.
-A dziękuję, dziękuję. - zadowolony przeczesał mokre włosy rękę.
-Aczkolwiek liczyłam, że skończycie do zera - mruknęłam.
-Ej, ej, ej. A gdzie wiara w przyjaciół ? - zapytał Wojtaszek podchodząc do nas i witając się.
-Ależ wierzyłam, ale wiesz. No raczej w męża trochę bardziej - zaśmiałam się.
-Widzisz Mały, czyli to mnie bardziej kocha - zaśmiał się Kubi szturchając kolegę.
-Damian, czy wy z Kinią zostajecie w Jastrzębiu ?
-Taki mamy plan, a co ?
-Zapraszam na kolację, będzie jeszcze Kuba chyba z dziewczyną jakąś.
-Przestań, nie będziemy zawracać wam gitary - mruknął.
-Przychodzisz, przychodzisz. Przecież z tą kaleką nigdzie w miasto i tak nie pójdę - zakomunikował Misiek.  Popatrzyłam na niego z pod przymrużonych powiek. On się tylko uśmiechnął i mnie cmoknął. Po chwili uciekli, a ja zostałam sama.
      Doskoczyłam z powrotem do trybuny i poinformowałam Kingę, że jadą do nas na kolację. Ona nawet nie próbowała mi się sprzeciwić. Po niecałej godzinie byliśmy już w Żorach. Kończyłam przygotowanie kolacji, a Kinga mi pomagała. Za to nasi mężowie omawiali mecz na kanapie przy drinkach.
-A ktoś jeszcze ma być ? - zapytała w pewnym momencie Kinga.
-No Kuba powiedział, że przyjdzie chyba z dziewczyną.
-Oo proszę, to nasz Kubuś kogoś ma. ?
-Ma od jakiegoś czasu dziewczynę. Kiedyś chyba nawet widziałam jak od niego rano wychodziła, ale nie jestem pewna. Wiem tylko, że ledwo 18 lat skończyła.
-Ojej, toż to trochę nie nasz przedział wiekowy - zaśmiała się.
-Uspokój się. W  końcu nie jesteśmy jeszcze stare. Jesteśmy młode na swój sposób - zaśmiałam się.
        Nasze głośne śmiechy zaniepokoiły chyba naszych mężów, którzy po chwili pojawili się w kuchni.
-A wam co tak wesoło dziewczynki . ? - zapytał Misiek przyglądając nam się uważnie.
-Nic takiego - odpowiedziała Kinga wybuchając śmiechem.
-Wiesz kochanie może o której będzie Kuba ? - zapytałam patrząc na Miśka.
-Przed chwilą mi pisał, że będzie za jakieś 15 minut.
-Sam ?
-Nie.
-No to wszystko jasne - zaśmiał się Wojtaszek.
-No tak. Młody pewnie uczcił wygraną - Misiek potwierdził słowa kolegi.
-Jesteście okropni - mruknęłam - Tylko bez głupich teksów przy Kubie - zastrzegłam grożąc im palcem i usłyszeliśmy pukanie. Misiek się uśmiechnął i poszedł otworzyć. Zadowolony Wojtaszek usiadł na krześle przy wyspie.
-Damian, proszę cię bez krzywych akcji - poprosiłam.
-Jasne. - uśmiechnął się i napił drinka. Pokręciłam głową.
      Po chwili do kuchni wszedł Kuba trzymając za rękę dziewczynę, a za nimi pojawił się Michał.
-Ooo, hej Kubuś dobrze, że już jesteście - uśmiechnęłam się kończąc mieszając sałatkę. Doskoczyłam do Kuby i cmoknęłam do w policzek - Gratki, nie zdążyłam ci po meczu pogratulować.
-A dziękuję, dziękuję. Poznajcie się - powiedział pokazując na dziewczynę - To jest Ola.
-Hej Olu, Zuzka jestem. A to Kinga i Damian. Domyślam się, że Michała już poznałaś - uśmiechnęłam się . Dziewczyna nieśmiało odwzajemniła uśmiech i podała mi rękę.
-Miło mi poznać przyjaciół Kuby -Ola była drobną blondynką. Dziewczyna była bardzo naturalna, młoda i wydawała się nieśmiała.
-To co ?  Siadajcie do stołu. A ty Miśku pomóż mi nakryć do stołu - powiedziałam.
       Damian zabrał Kubę i Olę, a Kinga i Michał pomogli mi wszystko zanieść. Kiedy wszyscy siedzieliśmy przy stole Misiek zapytał.
-Czego się napijecie ?
-Ja wino poproszę - powiedziała Kinga.
-Ja też -uśmiechnęłam się.
-A ty Olu ?  Wino, piwo, drinka, sok, wodę ? - rzucił Misiek nalewając nam wino.
-A ja też poproszę wino.
-Kuba?
-Ja to co wy chłopaki.
           Kolacja mijała w miłej atmosferze i Ola się już trochę rozluźniła.
-Ola, powiedź coś o sobie - powiedziałam przyglądając się dziewczynie.
-Ale co chcesz wiedzieć ?
-No nie wiem, ile masz lat ?  Co porabiasz na co dzień ?
-Na co dzień się uczę. Matura w przyszłym roku. - zaśmiała się - Lat mam 18.
-Ojej toś ty Młodziutka. - zaśmiał się Damian, a Kinga zmroziła go spojrzeniem. - Oczywiście to nic złego. Fajnie jest mieć kogoś młodego w tym szerokim gronie znajomych - szybko sprostował.
-Mów o sobie Mały ! - oburzyłam się.  -Ja dalej jestem młoda.
-Zuzka, nie żartuj sobie ze mnie. Młody to jest Kuba w tym gronie no i teraz Ola.
-A ja nie?
-Zeta stara dupo, ty męża masz i studia zaraz kończysz.
-Oo a co studiujesz ? - zapytała dziewczyna.
-Medycynę.
-Ja planuję iść na weterynarię.
-Czyli, że kochasz zwierzęta - stwierdził Michał.
-Ja też kochanie kocham zwierzęta.
-Inaczej byś nie wyszła za Kubiaka -skomentował Kuba, a wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-Myślałam, że grasz.
-Grałam, ale niestety kontuzja mnie wykluczyła, no i zresztą taki był plan, że zostanę lekarzem.
-Jaką specjalizację wybrałaś ?
-Lekarzem sportowym chcę zostać,  no i dodatkowo fizjoterapia.
-Widzisz kochanie, Zetka nie potrafi bez nas żyć. - zaśmiał się Kuba.
-Nie słodź sobie Popiwczak. Na pewno jak będę miała kogoś masować to nie was, a jakieś wielkie persony - oznajmiłam.
-A my to co ? - zapytał Kubi.
-Ty Kubiak, to akurat wiesz masaże będziesz miał na co dzień. - wypalił Damian.
         Kolacja przeciągnęła nam się do godziny 2.  Kiedy wszyscy wyszli opadłam zmęczona na kanapę.
-Jestem okropnie zmęczona - powiedziałam.
-To idź się kładź kochanie - powiedział Michał i pocałował mnie w czoło.
-Trzeba posprzątać - mruknęłam.
-Ja się tym zajmę. Niczym się nie przejmuj.
-Skoro tak mówisz - uśmiechnęłam się.
       Szybki prysznic i znalazłam się w sypialni. Kiedy się balsamowałam do pokoju wszedł wykąpany już Kubiak. Położył się na łóżku i mnie pocałował.
-Nie miałaś spać ? - zapytał z uśmiechem.
-No przecież zaraz idę. Fajna to Ola, prawda ?
-Może nie będę się za bardzo zachwycał bo jeszcze zażądasz rozwodu - zaśmiał się.
-Michał, ty stara dupo, myślisz, że jesteś w typie takiej osiemnastki?
-No, a nie?  Dalej jestem przystojny.
-Kotku, no niestety, ale te zbawienne czasy, kiedy to młode fajne, laski się za tobą oglądały skończyły się jakiś czas temu przed ołtarzem.
-No weź. Przecież jak ściągnę obrączkę to dalej jestem całkiem przystojny.
-Kochanie pesel prawdę ci powie, pamiętaj -zaśmiałam się i położyłam - Ale pamiętaj, że ja cię zawsze będę kochać - powiedziałam i go pocałowałam, a on mnie przytulił.
-Ja ciebie też. Nawet jak będziesz już stara, brzydka, gruba i pomarszczona. - pocałował mnie w czoło.
-Ej, jak będę brzydka i gruba to na bank przez to, że urodzę ci dzieci.
-Oczywiście, że mi urodzisz. Nawet 6.
-A ty to przepraszam bardzo, skład reprezentacyjny planujesz zrobić ? - zapytałam podnosząc się i patrząc na niego.
-Oczywiście, rezerwowych niech inni robią. - zaśmiał się.
-Idziemy spać !  - zarządziłam.
         Mocno przytuliłam się do Miśka i poszliśmy spać. Następnego dnia obudziłam się pierwsza. Michał mocno mnie obejmował, więc postanowiłam, że nie będę go budzić. Po cichu, na tyle ile było to możliwe wstałam, złapałam za kule i poszłam do kuchni. Tam usiadłam na krześle i włączyłam laptopa. Dzisiaj mieliśmy jechać do Warszawy. Jutro w klinice miałam kontrolę, która miała zadecydować czy mogę zacząć normalnie chodzić oraz brać udział w rehabilitacji. Sama nie kombinowałam. Zrobiłam sobie kawę i usiadłam przy wyspie włączając laptopa. Sprawdziłam pocztę i fejsa. Zjadłam śniadanie i postanowiłam się spakować.  Wróciłam do sypialni i po cichu wyciągnęłam z szafy walizkę, do której zaczęłam wkładać najpotrzebniejsze rzeczy swoje oraz Michała.
       Kiedy byłam w połowie pakowania Misiek się obudził.
-Hej kochanie, a ty już nie śpisz?  - zapytał i pocałował mnie w policzek.
-Nie mogłam spać. Zjadłam śniadanie i postanowiłam nas spakować.
-Denerwujesz się ? - zapytał siadając na łóżku.
-Nie, dlaczego ? - odpowiedziałam dość niepewnie.
-Zuza, no proszę Cię.
-Okej, trochę się denerwuje. - mruknęłam.
-Mała, ale nie masz czym.
-Jak nie ?  Przecież może się okazać, że do końca już będę popitalać o kulach.
-Uspokój się, przecież wszystko idzie dobrze. Na 100% wszystko będzie dobrze.   

                Minęły dwa tygodnie, a ja już zaczęłam chodzić bez kul. Wszystko się dobrze układało. Misiek miał mecze, treningi i wyjazdy, a ja studia. Był wtorek, wstałam o 6, zjadłam szybkie śniadanie, ogarnęłam się i wyszłam z domu. Koło godziny 9 byłam już na uczelni. Weszłam na 2 piętro i usiadłam przed salą.
-Hej Zuza - krzyknął Paweł, kolega z grupy.
-No siemka, siemka.
-Jak tam samopoczucie ? Znalazłaś już sobie miejsce, gdzie odbędziesz praktykę ?  - zapytał
-A wszystko w porządku. No mam już coś załatwione. Będę pomagać lekarzowi w Jastrzębskim Węglu. A ty ?  Jak u ciebie ?
-A ja no cóż. Szukam jeszcze.
-Na pewno coś znajdziesz - powiedziałam z uśmiechem klepiąc go ramieniu.
-No wiesz, nie każdy ma takie plecy w klubie sportowym.  - mruknęła Paula. Dziewczyna z naszej, grupy z którą nie koniecznie się lubiłam.
-Wydaje mi się, że każdy może się dostać na taką praktykę, tylko trzeba złożyć odpowiednie papiery.
-Nie oszukujmy się, kto jak kto, ale ty na pewno nie musiałaś składać żadnych papierów - kiedy chciałam jej coś odpowiedzieć na wykład zaprosił nas profesor.
        Na uczelni spędziłam 6 godzin. Zmęczona wyszłam przed budynek i głęboko odetchnęłam.
-Zuza! - krzyknął za mną Paweł.
-Co jest  ?
-Chciałem zapytać czy dasz się może zaprosić na obiad ?
-W sumie, czemu nie. - spojrzałam na zegarek. Michał miał trening, a ja bym sama siedziała w domu.
-Na co masz ochotę ? - zapytał.
-W sumie mogę się dostosować. Chodź do auta to gdzieś podjedziemy.
-Jasne.
       Wspólnie wybraliśmy kuchnię włoską. Po 15 minutach zaparkowaliśmy pod jedną z knajp. Zajęliśmy stolik, złożyliśmy po chwili zamówienie i rozmawialiśmy.
-Nie przejmuj się Pauliną.
-Nie mam takiego zamiaru. Jest pusta, a zresztą nie pierwszy raz ktoś myśli, że udało mi się coś załatwić po przez albo rodziców, albo brata czy też męża.
-No to faktycznie nie masz łatwo.
-Wiesz, to jak by nie moja wina, że mam taką a nie inną rodzinę - zaśmiałam się.
-Masz szczęście, powinna się cieszyć. Znajomości to jest ogromny plus.
-Wiem, ale nie ważne, może zmieńmy temat - zaproponowałam.
-Pewnie, że tak.
-Powiedź mi skąd jesteś  ? Generalnie powiedź coś o sobie - zaśmiałam się.
-Jestem z Bielska, ale zaraz po liceum przeprowadziłem się do Katowic ze względu na studia. A ty ? -Ja?  Jestem z Warszawy, obecnie mieszkam w Żorach. Mieszkałam za granicą już i chyba w 5 miastach w Polsce co najmniej.
-No tak, mąż sportowiec.
-Nie tylko. Sama też grałam w klubie i w reprezentacji.
-Serio ?  - zapytał zaskoczony
-Serio, serio.
-To dlaczego zrezygnowałaś ? - dopytywał.
-Kontuzja mnie wykluczyła na dłuższy okres, a po za tym czas się ustatkować. Chcę mieć kiedyś rodzinę pełną, dzieci i stałą pracę.
-Rozumiem.
-No, a ogólnie to prowadzę nudne życie - podsumowałam wszystko i zaczęliśmy się śmiać.
-No faktycznie. Strasznie oklepana historia.
        Fajnie nam się rozmawiało. Nawet nie wiem ile siedzieliśmy, ale zdążyliśmy zjeść już obiad i teraz siedzieliśmy tylko przy soku rozmawiając. W pewnym momencie usłyszałam za swoimi plecami głos mojego męża.
-Cześć kochanie - powiedział, zaskoczona odwróciłam się.
-Hej, a co ty tutaj robisz ? - zapytałam i dałam się pocałować.
-Z chłopakami mieliśmy spotkanie w szkole i wpadliśmy coś zjeść. - faktycznie, za plecami Michała widziałam Masnego, Popiwczaka i Muzaja. - A ty ? Nie ma zajęciach  ?  - zapytał z uśmiechem, ale widziałam , że uważnie przygląda się mojemu koledze.
-Nie, my już po zajęciach. Właśnie poznajcie się. Michał to Paweł, kolega z roku. Paweł to Michał mój mąż.
-Miło mi - powiedział mój kolega - właściwie to ja i tak muszę już lecieć. Nie będę wam przeszkadzał. Do zobaczenia.
      Paweł zapłacił za nasz obiad i się zmył. Zdziwiona usiadłam z chłopakami przy stoliku i zamówiłam sobie deser.
-A twój kolega co tak szybko uciekł  ? - zapytał Misiek i objął mnie ramieniem.
-Nie mam pojęcia. Może faktycznie musiał coś załatwić - mruknęłam i wzruszyłam ramionami.
-Kubiak, popatrz na siebie. Zresztą tak na niego popatrzyłeś, że sam bym spierdolił - podsumował Kuba.
-Przestańcie - zaśmiałam się - Paweł to tylko mój kolega z roku, nic więcej.
-Zeta, stara i głupia. Kolega z roku by tak szybko nie uciekł, to po pierwsze  - za argumentował Muzaj, a ja aż się wyprostowałam na krześle.
-A po drugie, wpatrywał się w ciebie jak w obrazek i podejrzewam, że gdyby mógł to by cię przeleciał tu i teraz - powiedział Kuba. Cała zesztywniałam, zerknęłam na Miśka kontem oka. Zaśmiał się głośno i wydawał się wyluzowany.
-Ale wy macie bujną wyobraźnie - zaśmiałam się nerwowo - Nawet jeśli tak jest to wie, że jestem zajęta.
       Reszta popołudnia minęło nam w miłej atmosferze. Jak wróciliśmy do domu, Misiek nie wracał do tematu Pawła. Usiedliśmy na kanapie przed telewizorem. Misiek objął mnie ramieniem i pocałował w czoło.
-Co oglądamy ? - zapytał.
-Leci Komisarz Alex, jakiś maraton. Może być ? - zapytałam.
-Jasne.
-Zmęczony ?
-Nie, mieliśmy tylko jeden trening, prawie jak wakacje - powiedział, a ja się zaśmiałam. - Jak na uczelni ? Wszystko ok z tym twoim stażem  ?
-Tak, dałam już profesorowi wszystkie papiery. Jako jedyna mam już wszystko domknięte w tej sprawie.
-To chyba dobrze, co ?
-Pewnie, że tak. - w pewnym momencie przyszedł mi sms. - Poczekaj chwilę - mruknęłam i podniosłam się do telefonu. Stanęłam przy komodzie i weszłam w sms "Dziękuję za miłe popołudnie. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie to powtórzymy. Miłego wieczoru :)". Nadawcą był oczywiście Paweł.
-Kto to ?  - zapytał Michał przyglądając mi się.
-Nikt ważny. - szybko usunęłam wiadomość i wróciłam do męża.
-A ty jak mocno jesteś zmęczona ? - zapytał lekko drapiąc mnie zarostem po szyi.
-Nie jestem jakoś mocno zmęczona. Dlaczego pytasz ? - mruknęłam, uśmiechając się pod nosem.
-Bo chciałem się już położyć, ale skoro nie jesteś zmęczona - powiedział i jednym ruchem posadził mnie sobie na kolanach.
       Usiadłam wygodnie okrakiem o jego udach. Wzięłam jego twarz w dłonie i szepnęłam.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też kocham Mała.
          Usta Miśka znalazły się na moich. Szybko pozbyliśmy się swoich ubrań. Noc była długa i przyjemna. Zmęczeni i zadowoleni zasnęliśmy na ranem w sypialni.