Nie wiem ile tak siedziałam i czekałam, ale usłyszałam głos. Nie był to głos, który chciałam teraz słyszeć. Do hotelu wszedł mój tato.
-Jest i moja córeczka. - powiedział ironicznie, wywróciłam oczami - Nie wywracaj oczami !- oburzył się.
-Tato, jestem dorosła i na prawdę wiem co robię - mruknęłam.
-Na prawdę ? - zapytał udając zaskoczenie.
-Wyszedł mi mocny atak po prostu. Wielkie rzeczy, Nawrocki robi dym jak bym serio zrobiła coś złego.
-Zuza, dziewczyna ma podejrzenie wstrząśnięcia mózg ! - krzyknął.
-Ryzyko zawodowe. - mruknęłam - Po za tym chciała bym, żebyś się nie wtrącał. Na prawdę jestem dorosła i potrafię o siebie zadbać. Nie możesz całe życie prowadzić mnie za rękę - powiedziałam zła, wstałam i poszłam do swojego pokoju. Tam położyłam się na łóżku i chwilę tak leżałam, aż drzwi się otworzyły z hukiem i do środka wszedł trener. Popatrzyłam na niego zaskoczona.
-Musimy porozmawiać - powiedział poważnie i usiadł na łóżku obok mojego. Usiadłam i popatrzyłam na niego pytająco.
-O co chodzi ? Już się mam pakować. ?
-Zuza ! Nie chcę, żebyś się pakowała. Chcę, żebyś mi wytłumaczyła o co chodzi. - powiedział spokojnie.
-Trener i tak nie zrozumie.
-Zuza, ile ty masz lat? To było zachowanie bardzo szczeniackie, nie wiem czy dziewczyny w SMSie się tak zachowują, a co dopiero dorosłe kobiety.
-Może po prostu nie dorosłam, żeby być w reprezentacji.
-Oj przestań pieprzyć - mruknął - Nie rozumiem po prostu dlaczego nie potrafisz zagryźć zębów i udać, że jej tu nie ma ? - zapytał przyglądając mi się uważnie.
-Może dlatego, że mam geny Bartmanów ? - zapytałam retorycznie - Po za tym gdyby trener nie umieścił nas w jednym pokoju może nie było by tak tragicznie.
-Jesteś okropnie nieznośna. Niestety na pierwszym meczu, na jaki pojedziemy będziesz pilnować kwadratu. Taka jest twoja kara, nie możemy Cię wywalić bo jesteś za dobra.
-Dziękuję trenerze - mruknęłam cicho.
-Nie ma za co, tylko weź się kobieto ogarnij i spakuj. Od dzisiaj jesteś w pokoju z Anastazją i Martyną
-Oczywiście - powiedziałam zadowolona i gdy tylko trener wyszedł zaczęłam się pakować.
Wyszłam ze wszystkimi rzeczami przed powrotem Anki. Zadowolona weszłam do swojego nowego pokoju.
-Jest i ona ! - zaśmiała się Martyna odrywając od laptopa, a Ann wyjrzała z łazienki.
-Nas też tak potraktujesz? - zaśmiała się, moja niedoszła może przyszła bratowa.
-Oszczędzę was - zaśmiałam się z nimi. - Jak tam nasza ofiara ?- zapytałam rzucając się na wolne łóżko.
-Ano żyje. Ma się całkiem dobrze, oczywiście nazmyślała, że ona nic takiego nie zrobiła i zupełnie nie ma pojęcia dlaczego ci tak odbiło. No ale, gdy trzeba było jej pomóc przetransportować się do szatni to ani Michał, ani Zbyszek się nie ruszył - powiedziała zadowolona blondynka.
-Ba, nawet Kurek dupy nie ruszył - powiedziała Martyna.
-Uuu, chyba przemyślał sobie co nie co ?
-Możliwe. No a jaką ty masz teraz karę ? - dopytywały.
-Przez jeden mecz nie zagram, a tak po za tym to mam przemyśleć swoje zachowanie - zaśmiałam się.
-I dlatego umieścił cię z nami w pokoju ? - zaśmiała się Martyna.
-Właśnie tak.
Bardzo się śmiałyśmy, kiedy do pokoju wpadł Misiek ze Zbyszkiem i Wojtaszkiem.
-Co wam tak wesoło dziewczynki ? - zapytał Wojtaszek.
-A tak po prostu.
-Kochanie, ale ty wiesz, że Anka przeżyła ? -zapytał Michał siadając obok mnie. Szturchnęłam go oburzona.
-Nie śmiej się to był wypadek.
-Wypadek ? - oburzył się Wojtaszek - Kobieto wyszedł ci zajebiście mocny atak. Nie wiem czy którykolwiek z facetów by to przyjął, a co dopiero wykonał. To była zajebista bomba - krzyknął uradowany.
-No niestety Damian, ale mój trener nie podziela twojego entuzjazmu.
-Może dlatego, że celowałaś w Ankę ? - zapytał Michał obejmują mnie ramieniem.
-Czysty zbieg okoliczności. - mruknęłam i wzruszyłam ramionami.
-A ta draka w szatni ? - zapytał patrząc na mnie uważnie.
-Oj jezu robicie z igły widły.
-Ty dziadka Igły do tego nie mieszaj - zaśmiał się Zbyszek.
-Dobra nie będę go do tego mieszać.
-No teraz masz pokój z dziewczynami to może będzie spokój. Czy możemy ruszyć na obiad? - zapytał mój mąż.
-Ależ oczywiście.
Zebraliśmy się na stołówkę. Przy obiedzie oczywiście nie mogło zabraknąć żartów Winiara, czy kłótni Zibi vs Dziku. Wszystko było idealnie.
Dzień zleciał szybko, nawet nie wiem kiedy, a była już połowa zgrupowania. Mieliśmy trening. Miałam bardzo dobry humor. Od kiedy nie byłam z Anką w pokoju prawie zapomniałam, że istnieje.
-Zuza ! - zawołał mnie trener.
-Słucham ? - zapytałam ze śmiechem podchodząc do niego.
-Gramy jutro sparing z dziewczynami z Developersu bo mają zgrupowanie.
-I?
-I zagrasz w pierwszym składzie, ale musisz mi coś obiecać - powiedział.
-Słucham ?
-Nie będziesz chciała nikogo zabić ?
-Obiecuje ! - krzyknęłam.
-Okej, to teraz wracaj na trening.
Wróciłam. Zagrywki były idealne. Ataki nikogo nie zabijały. W bloku parę razy pomogłam dziewczyną. Nawet przyjęcie mi wychodziło. Zadowolona wróciłam do pokoju i nie mogłam doczekać się jutrzejszego sparingu.
Następnego dnia tak jak trener mówił miałyśmy sparing. Chłopaki z kadry przyszli nas pooglądać. Rozgrzewka i zaczynamy ! Pierwszy gwizdek, dziewczyny z Rzeszowa serwują. Wszystko szło bardzo dobrze, aż do czasu. Prowadziłyśmy w pierwszym secie 20-14. Trener zadowolony chodził. Przyjęcie, wystawa i skaczę do ataku. Kiedy ja atakowałam, dziewczyny z drużyny przeciwnej mnie blokowały. Niechcący wpadłyśmy na siebie i kiedy lądowałam źle stanęłam. Upadłam na podłogę czując ogromny ból w kostce. Oczy miałam mokre. Z moich ust wyrwało się głośne
-Kurwa ! - mój krzyk rozniósł się po całej hali. Od razu obok mnie znalazł się nasz fizjo, trener i dziewczyny. Natychmiast zajęli się moją kostką .
-Zuza będzie dobrze - powiedział trener.
-Nie będzie kurwa ! - krzyknęłam.
-Zuza, już się tobą zajmujemy - powiedział Kąkol, nasz fizjo.
-To dlaczego to mnie tak napieprza ! ?- warknęłam, byłam zła sama na siebie.
-Chłopaki pomóżcie Zuzę przenieść - krzyknął trener. Nawet nie wiem, kiedy pojawił się Michał, który wziął mnie na ręce. Mocno objęłam rękami jego szyję i się wtuliłam.
-Zanieś ją proszę do gabinetu.
W ciszy Michał zaniósł mnie do gabinetu fizjo i położył na łóżku. Żadne z nas nie miało odwagi aby się odezwać. Kiedy leżałam złapał mnie za rękę i usiadł obok na krześle.
-Okej, to już sprawdzamy co się dzieje. - powiedział, a po chwili podał i wodę i tabletki. - Weź to przeciwbólowe.
Od razu łyknęłam. Kiedy zrobił USG kostki powiedział.
-Zuzka, nie stresuj się - powiedział spokojnie. Kiedy skończył nie miał za ciekawej miny.
-Marcin co jest ? - zapytałam.
-Podejrzewam zerwanie ścięgna. - kiedy zobaczył moją minę od razu dopowiedział - Ale Zuza, uspokój się może się okazać, że to tylko zwichnięcie stawu skokowego. Zaraz pojadę z tobą na prześwietlenie i sprawdzimy. Idę powiedzieć trenerowi i przyniosę twoje rzeczy, masz dokumenty w szatni ?
Kiwnęłam głową, a on wyszedł. Popatrzyłam na Michała swoimi dużymi zapłakanymi oczami i zapytałam.
-Pojedziesz ze mną ?
-Idę kochanie zapytać trenera - powiedział od razu i pocałował mnie w czoło.
Zanim Michał wrócił, Kąkol zdążył przynieść moje rzeczy. Do auta zaniósł mnie Michał. Czas mi się okropnie dłużył, a kiedy lekarz po prześwietleniu w szpitalu powiedział, że mam zerwane ścięgno to czas się zatrzymał. Nie pamiętam jak wróciłam do Spały. Do hotelu. Nawet nie pamiętałam kiedy zasnęłam.
Gdy się rano obudziłam dziewczyny siedziały cicho w pokoju. Moja kostka była usztywniona.
-O Zuzik wstałaś - powiedziała z uśmiechem Ann.
-Taa - mruknęłam.
-Będzie dobrze Zuzka, zobaczysz. Marcin dzisiaj mówił, że załatwią ci operację najszybciej jak się da, a Misiek przekłada wasze wakacje. - powiedziała Martyna siadając na moim łóżku.
-Wiecie co jest najgorsze ? - zapytałam z mokrymi oczami.
-Co takiego słoneczko ?- zapytała Andzia odgarniając mi włosy z twarzy.
-To był mój ostatni sezon, ostatnie zgrupowanie. - mruknęłam.
-No coś ty. Wrócisz szybko do formy i zobaczysz, że za rok spotkamy się w Szczyrku - powiedziała Martyna.
-Nie Martyna, ja odchodzę. Pojęłam już tą decyzję i nic jej nie zmieni. Chcę zostać lekarze.
-No co ty ? - zapytała zaskoczona.
-Tak, na razie wiedzą tylko rodzice, Misiek i PZPS. Zdecydowałam też, że nawet jak z tego wyjdę nie wracam do klubu.
Podjęłam poważną decyzję. Wpłynie pewnie ona na całe moje, życie jednak ja zadecydowałam.
Minął miesiąc. Powinnam teraz smażyć się na plaży na Bora Bora, a co robię ? Właśnie Misiek odbiera mnie z kliniki, gdzie miałam operację. Wsiadłam do auta, a on zapytał.
-To co, gotowa zacząć nowy rozdział w życiu ?
-Gotowa - powiedziałam z uśmiechem.
Pogodziłam się, że nie będę więcej grać. Chciałam pracować jako lekarz. Chciałam założyć prawdziwą rodzinę. Mąż mi siatkarz wystarczył i brat i przyjaciółki. Z Warszawy do Żor dotarliśmy szybko. Misiek wziął moją torbę i podał mi kule. Spokojnie dotarłam do windy.
-Boże jak dobrze, że mamy windę - powiedziałam z ulgą.
-Gdyby trzeba było to bym cię kochanie wniósł - powiedział i pocałował mnie.
-Jasne, już to widzę - zaśmiałam się.
-Nie wierzysz we mnie ? - zapytał z oburzeniem.
-No jasne, że wierzę. - odpowiedziałam udając powagę. - Czy ty mężu mój masz jutro trening ?
-Mam, ale dopiero po 15. Więc pół dnia jestem do twojej dyspozycji.
-Suuper - zaśmiałam się.
Weszliśmy do mieszkania, gdzie od razu poszłam do dużego pokoju. Tam dopiero ściągnęłam kurtkę i jednego buta. Kule rzuciłam na ziemię. Michał wszedł ze śmiechem do pokoju.
-Nie rzucaj kulami bo jak będziesz chodzić ?
-Oj spaaadaj - powiedziałam i rzuciłam w niego butem, jednak się uchylił.
-Nawet nie wiesz kotku, jak ja się stęskniłem.
Powiedział pochylając się nade mną.
-Ja też bardzo mocno. - mruknęłam i objęłam rękami jego szyję. Przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam. Oddał pocałunek. Poczułam jak rozpina moją bluzę. - Misiu, ale wiesz, że mam kontuzję ?
-Uwierz słoneczko, że twoja noga wcale mi nie przeszkadza - zaśmiał się .
No i się stało. Wylądowaliśmy w sypialni. Brakowało mi go i to okropnie. Był bardzo delikatny i uważał na moją nogę. Rano, kiedy się obudziłam on już nie spał. Patrzył na mnie.
-Dzień dobry - powiedziałam, po czym się przeciągnęłam.
-No hej. - mruknął i mnie pocałował.
-Mmm takie poranki mogę mieć codziennie. - rozmarzyłam się.
-No niestety nie ma tak dobrze. - zaśmiał się.
-Wiem.
-Co moja żona by zjadła na śniadanie ? - zapytał wstając i zakładając spodnie.
-Hmm jakiegoś tosta? Może z nuttelą ? - powiedziałam z uśmiechem.
-Grubasie, teraz nie możesz się ruszać i chcesz jeść takie rzeczy ? - zaśmiał się z oburzeniem.
-Ale mam kontuzję i wszystko mi się ponoć wybacza. Tak lekarz mówił.
-Miał na myśli twoje humory, że możesz być drażliwa - zaśmiał się.
-I kawę ! - krzyknęłam za wychodzącym mężem.
Kiedy Michał spełniał moje zachcianki ja oparłam się o poduszki i zamyśliłam. Sama chciałam zakończyć karierę. Jednak z drugiej strony to mnie zaczęło przerażać. Pojęłam dorosłą, poważną decyzję. Moje rozmyślenia przerwał Misiek wchodząc do sypialni z tacą.
-Nie śpimy kochanie! - oburzył się - Co to ma znaczyć ? Ja robię ci pyszne śniadanko, a ty co ?
-Nie śpię przecież - powiedziałam siadając wygodnie. - A co mi tutaj przyniosłeś ? - zapytałam zadowolona patrząc na zawartość tacy.
Śniadanie zjedliśmy w doskonałych humorach. Czas leciał tak szybko, że nim się obejrzałam, a sezon się zaczął. Co ze mną ? Ja dalej unieruchomiona.