Czas leciał szybko. Nim się obejrzałam chłopaki mieli wolne przed LŚ. Z Michałem przed skończeniem przeprowadzki mojej do Żor wybraliśmy się na wakacje. Michał jak zawsze mnie zaskoczył. Nawet nie wiedziałam gdzie jedziemy. Dowiedziałam się dopiero na lotnisku. Siedziałam wściekła na walizce i fuczałam na Miśka.
-Nie mógł byś mi powiedzieć, gdzie lecimy ?
-Nie - powiedział, ze śmiechem i mnie pocałował.
-Nie to nie. Ja nigdzie nie jadę. Zostaje tutaj. - założyłam ręce na piersi i popatrzyłam na niego wściekła.
-Zuza, nie wydurniaj się.
-To nie jest śmieszne. Jak mi nie powiesz zaraz gdzie jedziemy to się stąd nie ruszę.
Nagle z głośników wywołali lot nr 350. Michał nic nie mówiąc złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę odprawy. Całą drogę mu jęczałam. Gdy wsiedliśmy do samolotu Kubiak był, bardzo z siebie zadowolony.
-Kubiak łajzo wstrętna powiedz mi gdzie jedziemy.
-Kotku wiem,że bardzo ale to bardzo mnie kochasz, ale nie musisz tego aż tak okazywać. - zaśmiał się.
-To ja wysiadam.
-Siedź wariatko.
-Witam państwa tutaj mówi kapitan. Za 4 godziny będziemy lądować w Paryżu.
Gdy usłyszałam jaki jest cel naszej podróży to od razu poprawił mi się humor.
-Jesteś okropny - powiedziała patrząc na niego.
-Zawsze chciałaś lecieć do Paryża, może tylko na 4 dni, no ale wiesz.
-Dziękuję - powiedziałam i go pocałowałam.
-Nie ma za co.
Lubiłam latać samolotem, dlatego też lot minął mi szybko. Z lotniska od razu taksówką pojechaliśmy do hotelu. Gdy weszłam do pokoju od razu wyszłam na taras, z którego widziałam Wieżę Eiffla. Oparłam się o barierki i zamknęłam oczy. Byłam zachwycona. Poczułam jak Michał mnie przytula i całuje po szyi.
-Podoba się ?
-Pewnie, że tak. Jak ty to zorganizowałeś ?
-Ma się te znajomości.
-Moja mama ? - zapytałam śmiejąc się.
-Skąd wiesz ? - zapytał zdziwiony.
-Tylko moja mama jest taka idealna.
-Hotel ja wybrałem. Ona tylko zabukowała samolot i hotel.
-Wiesz, że cię kocham bardzo mocno ? - zapytałam odwracając się w jego stronę.
-Coś tam wiem, ale no wiesz mogła byś to jakoś udowodnić. - zaśmiał się przyciągając mnie do siebie.
-No coś ty. Nie myśl nawet o tym. Idziemy zwiedzać. Paryż jest piękny. - uciekłam mu i poszłam do walizki. Wzięłam sobie wygodne ciuchy na przebranie i poszłam do łazienki. Przebrałam się, poprawiłam włosy i makijaż i wyszłam.
-Idziemy ? - zapytałam wyciągając buty z walizki.
-Daj mi chwile.
Michał się ogarnął i poszliśmy zwiedzać. Nawet nie wiem kiedy była godzina 18. Michał kazał mi usiąść na trawie pod wieżą Eiffla i kazał czekać. Usiadłam sobie wygodnie i postanowiłam zadzwonić do mamy.
-No część córeczki.
-Część mamusiu, co tam u ciebie słychać. ?
-A dobrze, zastanawiamy się z tatą kiedy do nas przyjedziesz.
-Wiesz co mamuś,na razie jesteśmy na wakacjach.
-Tak, a gdzie?
-Mamo, wiem wszytko. - zaśmiałam się.
-Ale co ?
-Przestań kłamać kobieto ! - usłyszałam jak tato krzyczy.
-Podoba ci się ?
-Jest wspaniale.
-To super. Ale nie gadaj tyle tylko baw się dobrze.
-Dobrze mamusiu. Pa.
-No pa.
Jak się tylko rozłączyłam, zobaczyłam Michała, który niósł koszyk pełen jedzenia. Zaczęłam się śmiać. Jak był już wystarczająco blisko, to zapytałam.
-Kochanie, ty to chcesz mnie utuczyć ?
-No coś ty. Tylko czytałem, że to takie romantyczne.
-Słonko, przestańcie lepiej z chłopakami to Cosmopolitan w szatni czytać.
-Ależ kochanie, przecież to nie z jakiejś durnej gazety.
-Uf, to dobrze, bo zaczęłam się o was już martwić.
-Kuraś to ostatnio w necie wyczytał - powiedział Michał, ze śmiechem, a ja się załamałam. -No już kochanie, nie załamuj się tylko wypij nasze zdrowie - powiedział podając mi lampkę z czerwonym winem.
Niestety jak to zazwyczaj bywa wszystko co dobre, szybko się kończy. Po 4 cudownych dniach w Paryżu musieliśmy wracać do domu. Wylądowaliśmy na lotnisku w Warszawie o godzinie 16. Z lotniska wsiedliśmy w taksówkę i pojechaliśmy do moich rodziców, gdzie zostawiliśmy auto. Siedziałam w taksówce z głową opartą na ramieniu Michała.
-Co jest kochanie ? - zapytał delikatnie głaszcząc mnie po kolanie.
-Nic, tam było tak pięknie, a my musieliśmy wracać.
-No niestety. - powiedział i pocałował mnie w czoło.
Po prawie dwóch godzinach byliśmy pod domem rodziców. Weszliśmy bez pukania i krzyknęliśmy.
-Hej wam - popatrzyłam na Michała i rzuciliśmy walizki w kąt.
-Zuzia - krzyknęła mama zbiegając po schodach. Zaśmiałam się na ten widok.
-Mamuś ostrożnie. - zaśmiałam się.
-Cześć dzieciaki - powiedziała przytulając nas.
-Cześć mamuś - pocałowałam mamę w policzek.
-Dzień dobry Pani Aniu - powiedział Michał.
-Wchodźcie dzieciaczki, opowiadajcie. Jak było ? - zapytała mama patrząc na nas uważnie.
-Kobieto daj im spokój, oni pewni zmęczeni, a ty ich od wejścia maglujesz - zaśmiał się tato wchodząc do kuchni.
-Przestań tatuś, nie jesteśmy zmęczeni. A jak było ? Cudownie, jak to w Paryżu. Szkoda co prawda, że tak krótko, ale trzeba sobie dać jakoś radę. - popatrzyłam na Miśka, a on złapał mnie za rękę.
-Dokładnie, ale wrócimy tam. Pojedziemy tam na miesiąc poślubny. - powiedział uhahany, a moja mam się nam uważnie przyjrzała.
-Ustaliliście datę ślubu ? - zapytała zachwycona.
-Nie mamuś, jeszcze nie.
-A już miałam nadzieję, że się doczekam ślubu własnej córki.
-Na jednym już byłaś.
-Aj, wiesz jak było z Kaśką. Ja bym chciała ci pomóc. - powiedziała,
-Spokojnie, jak coś z Zuzą ustalimy to się państwo pierwsi dowiecie.
-No, mama Miśka jakoś nie marudzi, że żaden z synów się nie ustatkował.
-Że mój syn się ustatkuje, też na to nie liczę raczej. - mruknęła mama robiąc kawę. Całe towarzystwo zaczęło się śmiać.
-Jak tam u was ? Opowiadajcie - powiedziałam patrząc na rodziców.
-E co tam u nas córcia ma być. Taki dramat w rodzinie się zrobił i skandal, że szok - mruknęła mama i machnęła ręką.
-Co się stało ? - zapytałam wystraszona.
-Oj Anka pieprzysz głupoty jaki dramat ? Jaki dramat ? Że twoja głupia siostra tak uważa to jedna sprawa, ale ty rozsądna kobieta. - mruknął ojciec i pokręcił głową.
-Powiecie mi w końcu o co chodzi ?
-Ej, nie ma o czym mówić. - powiedział tato.
-Jest o czym mówić, właśnie że jest. Całe życie słuchałam, że moje dzieci takie nie poukładane, a teraz wyszło szydło z worka. Alicja zawsze się czepiała, bo Kaśka wyjechała, Zbyszek biega za piłką, a Zuza za nim. A jak przyszło co do czego to nasze dzieci mają, życie poukładane, a Patrycja co ? W ciąży z brzuchem i bez ojca dziecka - powiedziała mama.
-Cooo ? - zapytałam i zrobiłam duże oczy.
-No co, co - zaśmiał się ojciec. - Patrycja z brzuchem biega, tak się Alicja przechwalała, że jej córeczka na takiej dobrej uczelni studiuje to proszę. Patrycja wlazła profesorkowi jakiemuś do łóżka i bum. Pierdykło - zaśmiał się tato, a Misiek razem z nim.
-Czyli, że moja idealna kuzynka bez faceta z dzieckiem została .
-A co. Ja mówiłam, że jak się tak dziecku wszystkiego zabrania to potem wychodzi.
-Ty matka nie gadaj bo wiesz jakie atrakcje ci jeszcze twoje dzieci zafundują ?- zaśmiał się tato.
-Leoś, ja się o naszą Zuzkę nie martwię. Narzeczonego ma ? Ma.
-Dobra, już nie zapędzajcie się tak .- zaśmiałam się. - Mamy coś dla was.
Daliśmy rodzicom prezenty. W Warszawie byliśmy dwa dni, po czym pojechaliśmy do Wałacza. Tam też rodzice Michała bardzo miło nas przywitali. Oczywiście pytali kiedy ślub i wnuki. Jednak nikt na nas nie wywierał presji.
Kiedy w piątek wieczorem byliśmy w Żorach byłam szczęśliwa. Zrobiliśmy zakupy po drodze. Weszłam do mieszkania, rzuciłam rzeczy na podłogę i poszłam usiąść na kanapie.
-Jak dobrze - mruknęłam siadając wygodnie i zamykając oczy.
-Kotku, trzeba się jeszcze rozpakować.
-To jutro - mruknęłam.
-Dobrze - zaśmiał się Michał i pochylił nade mną.
Zaczął mnie delikatnie całować. Ja zaczęłam przejmować inicjatywę, a w tedy Michał już robił wszystko z większą odwagą. W końcu przerzucił mnie ta, ze leżałam na kanapie a on na mnie.
-Wiesz, że będziemy się pierwszy raz kochać w naszym pierwszym wspólnym już oficjalnie mieszkaniu ? - zapytał ściągając mój top.
-Teraz już wiem - mruknęłam i pozbyłam się jego koszulki.
Mimo gorącej temperatury na dworze w mieszkaniu zrobiło się wyjątkowo gorąco. Michał przeniósł się na szyję. Michał rozpiął guzik moich szortów i zaczął je ze mnie ściągać, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Otwieramy ? - zapytałam, kiedy Misiek przeniósł usta na szyję.
-Nie - mruknął.
-Kochanie - zaśmiałam się, dzwonek do drzwi nie przestawał dzwonić.
-Czego kurwa ! - warknął w stronę drzwi.
-Michał - upomniałam go ze śmiechem.
-Idę . - krzyknął w stronę drzwi. Założył po drodze koszulkę, a ja założyłam spodenki.
Michał niechętnie poszedł w stronę drzwi. Po chwili usłyszałam przesłodzony głos damski. Najpierw wyjrzałam z za kanapy, po czym wstałam i poszłam na przedpokój. Przed MOIM narzeczonym stała mocno tleniona blondynka, w sukience, która ledwo zakrywała jej tyłek. Sprytnie podeszłam do Michała i go objęłam.
-O cześć - powiedziała z uśmiechem.
-Hej.
-Bo ja się tu wprowadziłam niedawno i chciałam sąsiadów poznać. - powiedziała, a w jej ręce dopiero teraz zobaczyłam butelkę wina. Ona wzrokiem pożerała mojego Misia.
-Zuza jestem miło mi - powiedziałam i położyłam prawą rękę na ramieniu Michała tak żeby był widać pierścionek zaręczynowy.
-A ja Paula - gdy tylko usłyszałam to imię nie spodobało mi się.
-Ja w sumie też się dopiero wprowadziłam. Przykro mi nie zaprosimy cię, ale dopiero co wróciliśmy i jeszcze moje kartony musimy rozpakować.
-Jasne rozumiem.
-To pa - powiedziałam i zamknęłam drzwi. Od razu się o nie oparłam i zobaczyłam jak Michał się śmieje - z czego za cieszasz ? - zapytałam.
-Nic po prostu jesteś zabawna jak tak o mnie walczysz. - zaśmiał się i podszedł do mnie.
-Nie wkurzaj mnie Misiek - mruknęłam mrużąc groźnie oczy.
-Nie wściekaj się - powiedział i mnie pocałował przyciskając do drzwi.
Od razu objęłam rękami jego szyję i oddałam pocałunek. Michał podniósł mnie do góry i oparł o drzwi,a ja objęłam go nogami w pasie. Misiek się delikatnie ode mnie odsunął.
-Nadal się wściekasz ? - zapytał zadziornie.
-Tak, ale próbuj, szukaj - powiedziałam.
Szybko znaleźliśmy się na kanapie.
Ps. Powracam ! :)
-Nie mógł byś mi powiedzieć, gdzie lecimy ?
-Nie - powiedział, ze śmiechem i mnie pocałował.
-Nie to nie. Ja nigdzie nie jadę. Zostaje tutaj. - założyłam ręce na piersi i popatrzyłam na niego wściekła.
-Zuza, nie wydurniaj się.
-To nie jest śmieszne. Jak mi nie powiesz zaraz gdzie jedziemy to się stąd nie ruszę.
Nagle z głośników wywołali lot nr 350. Michał nic nie mówiąc złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę odprawy. Całą drogę mu jęczałam. Gdy wsiedliśmy do samolotu Kubiak był, bardzo z siebie zadowolony.
-Kubiak łajzo wstrętna powiedz mi gdzie jedziemy.
-Kotku wiem,że bardzo ale to bardzo mnie kochasz, ale nie musisz tego aż tak okazywać. - zaśmiał się.
-To ja wysiadam.
-Siedź wariatko.
-Witam państwa tutaj mówi kapitan. Za 4 godziny będziemy lądować w Paryżu.
Gdy usłyszałam jaki jest cel naszej podróży to od razu poprawił mi się humor.
-Jesteś okropny - powiedziała patrząc na niego.
-Zawsze chciałaś lecieć do Paryża, może tylko na 4 dni, no ale wiesz.
-Dziękuję - powiedziałam i go pocałowałam.
-Nie ma za co.
Lubiłam latać samolotem, dlatego też lot minął mi szybko. Z lotniska od razu taksówką pojechaliśmy do hotelu. Gdy weszłam do pokoju od razu wyszłam na taras, z którego widziałam Wieżę Eiffla. Oparłam się o barierki i zamknęłam oczy. Byłam zachwycona. Poczułam jak Michał mnie przytula i całuje po szyi.
-Podoba się ?
-Pewnie, że tak. Jak ty to zorganizowałeś ?
-Ma się te znajomości.
-Moja mama ? - zapytałam śmiejąc się.
-Skąd wiesz ? - zapytał zdziwiony.
-Tylko moja mama jest taka idealna.
-Hotel ja wybrałem. Ona tylko zabukowała samolot i hotel.
-Wiesz, że cię kocham bardzo mocno ? - zapytałam odwracając się w jego stronę.
-Coś tam wiem, ale no wiesz mogła byś to jakoś udowodnić. - zaśmiał się przyciągając mnie do siebie.
-No coś ty. Nie myśl nawet o tym. Idziemy zwiedzać. Paryż jest piękny. - uciekłam mu i poszłam do walizki. Wzięłam sobie wygodne ciuchy na przebranie i poszłam do łazienki. Przebrałam się, poprawiłam włosy i makijaż i wyszłam.
-Idziemy ? - zapytałam wyciągając buty z walizki.
-Daj mi chwile.
Michał się ogarnął i poszliśmy zwiedzać. Nawet nie wiem kiedy była godzina 18. Michał kazał mi usiąść na trawie pod wieżą Eiffla i kazał czekać. Usiadłam sobie wygodnie i postanowiłam zadzwonić do mamy.
-No część córeczki.
-Część mamusiu, co tam u ciebie słychać. ?
-A dobrze, zastanawiamy się z tatą kiedy do nas przyjedziesz.
-Wiesz co mamuś,na razie jesteśmy na wakacjach.
-Tak, a gdzie?
-Mamo, wiem wszytko. - zaśmiałam się.
-Ale co ?
-Przestań kłamać kobieto ! - usłyszałam jak tato krzyczy.
-Podoba ci się ?
-Jest wspaniale.
-To super. Ale nie gadaj tyle tylko baw się dobrze.
-Dobrze mamusiu. Pa.
-No pa.
Jak się tylko rozłączyłam, zobaczyłam Michała, który niósł koszyk pełen jedzenia. Zaczęłam się śmiać. Jak był już wystarczająco blisko, to zapytałam.
-Kochanie, ty to chcesz mnie utuczyć ?
-No coś ty. Tylko czytałem, że to takie romantyczne.
-Słonko, przestańcie lepiej z chłopakami to Cosmopolitan w szatni czytać.
-Ależ kochanie, przecież to nie z jakiejś durnej gazety.
-Uf, to dobrze, bo zaczęłam się o was już martwić.
-Kuraś to ostatnio w necie wyczytał - powiedział Michał, ze śmiechem, a ja się załamałam. -No już kochanie, nie załamuj się tylko wypij nasze zdrowie - powiedział podając mi lampkę z czerwonym winem.
Niestety jak to zazwyczaj bywa wszystko co dobre, szybko się kończy. Po 4 cudownych dniach w Paryżu musieliśmy wracać do domu. Wylądowaliśmy na lotnisku w Warszawie o godzinie 16. Z lotniska wsiedliśmy w taksówkę i pojechaliśmy do moich rodziców, gdzie zostawiliśmy auto. Siedziałam w taksówce z głową opartą na ramieniu Michała.
-Co jest kochanie ? - zapytał delikatnie głaszcząc mnie po kolanie.
-Nic, tam było tak pięknie, a my musieliśmy wracać.
-No niestety. - powiedział i pocałował mnie w czoło.
Po prawie dwóch godzinach byliśmy pod domem rodziców. Weszliśmy bez pukania i krzyknęliśmy.
-Hej wam - popatrzyłam na Michała i rzuciliśmy walizki w kąt.
-Zuzia - krzyknęła mama zbiegając po schodach. Zaśmiałam się na ten widok.
-Mamuś ostrożnie. - zaśmiałam się.
-Cześć dzieciaki - powiedziała przytulając nas.
-Cześć mamuś - pocałowałam mamę w policzek.
-Dzień dobry Pani Aniu - powiedział Michał.
-Wchodźcie dzieciaczki, opowiadajcie. Jak było ? - zapytała mama patrząc na nas uważnie.
-Kobieto daj im spokój, oni pewni zmęczeni, a ty ich od wejścia maglujesz - zaśmiał się tato wchodząc do kuchni.
-Przestań tatuś, nie jesteśmy zmęczeni. A jak było ? Cudownie, jak to w Paryżu. Szkoda co prawda, że tak krótko, ale trzeba sobie dać jakoś radę. - popatrzyłam na Miśka, a on złapał mnie za rękę.
-Dokładnie, ale wrócimy tam. Pojedziemy tam na miesiąc poślubny. - powiedział uhahany, a moja mam się nam uważnie przyjrzała.
-Ustaliliście datę ślubu ? - zapytała zachwycona.
-Nie mamuś, jeszcze nie.
-A już miałam nadzieję, że się doczekam ślubu własnej córki.
-Na jednym już byłaś.
-Aj, wiesz jak było z Kaśką. Ja bym chciała ci pomóc. - powiedziała,
-Spokojnie, jak coś z Zuzą ustalimy to się państwo pierwsi dowiecie.
-No, mama Miśka jakoś nie marudzi, że żaden z synów się nie ustatkował.
-Że mój syn się ustatkuje, też na to nie liczę raczej. - mruknęła mama robiąc kawę. Całe towarzystwo zaczęło się śmiać.
-Jak tam u was ? Opowiadajcie - powiedziałam patrząc na rodziców.
-E co tam u nas córcia ma być. Taki dramat w rodzinie się zrobił i skandal, że szok - mruknęła mama i machnęła ręką.
-Co się stało ? - zapytałam wystraszona.
-Oj Anka pieprzysz głupoty jaki dramat ? Jaki dramat ? Że twoja głupia siostra tak uważa to jedna sprawa, ale ty rozsądna kobieta. - mruknął ojciec i pokręcił głową.
-Powiecie mi w końcu o co chodzi ?
-Ej, nie ma o czym mówić. - powiedział tato.
-Jest o czym mówić, właśnie że jest. Całe życie słuchałam, że moje dzieci takie nie poukładane, a teraz wyszło szydło z worka. Alicja zawsze się czepiała, bo Kaśka wyjechała, Zbyszek biega za piłką, a Zuza za nim. A jak przyszło co do czego to nasze dzieci mają, życie poukładane, a Patrycja co ? W ciąży z brzuchem i bez ojca dziecka - powiedziała mama.
-Cooo ? - zapytałam i zrobiłam duże oczy.
-No co, co - zaśmiał się ojciec. - Patrycja z brzuchem biega, tak się Alicja przechwalała, że jej córeczka na takiej dobrej uczelni studiuje to proszę. Patrycja wlazła profesorkowi jakiemuś do łóżka i bum. Pierdykło - zaśmiał się tato, a Misiek razem z nim.
-Czyli, że moja idealna kuzynka bez faceta z dzieckiem została .
-A co. Ja mówiłam, że jak się tak dziecku wszystkiego zabrania to potem wychodzi.
-Ty matka nie gadaj bo wiesz jakie atrakcje ci jeszcze twoje dzieci zafundują ?- zaśmiał się tato.
-Leoś, ja się o naszą Zuzkę nie martwię. Narzeczonego ma ? Ma.
-Dobra, już nie zapędzajcie się tak .- zaśmiałam się. - Mamy coś dla was.
Daliśmy rodzicom prezenty. W Warszawie byliśmy dwa dni, po czym pojechaliśmy do Wałacza. Tam też rodzice Michała bardzo miło nas przywitali. Oczywiście pytali kiedy ślub i wnuki. Jednak nikt na nas nie wywierał presji.
Kiedy w piątek wieczorem byliśmy w Żorach byłam szczęśliwa. Zrobiliśmy zakupy po drodze. Weszłam do mieszkania, rzuciłam rzeczy na podłogę i poszłam usiąść na kanapie.
-Jak dobrze - mruknęłam siadając wygodnie i zamykając oczy.
-Kotku, trzeba się jeszcze rozpakować.
-To jutro - mruknęłam.
-Dobrze - zaśmiał się Michał i pochylił nade mną.
Zaczął mnie delikatnie całować. Ja zaczęłam przejmować inicjatywę, a w tedy Michał już robił wszystko z większą odwagą. W końcu przerzucił mnie ta, ze leżałam na kanapie a on na mnie.
-Wiesz, że będziemy się pierwszy raz kochać w naszym pierwszym wspólnym już oficjalnie mieszkaniu ? - zapytał ściągając mój top.
-Teraz już wiem - mruknęłam i pozbyłam się jego koszulki.
Mimo gorącej temperatury na dworze w mieszkaniu zrobiło się wyjątkowo gorąco. Michał przeniósł się na szyję. Michał rozpiął guzik moich szortów i zaczął je ze mnie ściągać, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Otwieramy ? - zapytałam, kiedy Misiek przeniósł usta na szyję.
-Nie - mruknął.
-Kochanie - zaśmiałam się, dzwonek do drzwi nie przestawał dzwonić.
-Czego kurwa ! - warknął w stronę drzwi.
-Michał - upomniałam go ze śmiechem.
-Idę . - krzyknął w stronę drzwi. Założył po drodze koszulkę, a ja założyłam spodenki.
Michał niechętnie poszedł w stronę drzwi. Po chwili usłyszałam przesłodzony głos damski. Najpierw wyjrzałam z za kanapy, po czym wstałam i poszłam na przedpokój. Przed MOIM narzeczonym stała mocno tleniona blondynka, w sukience, która ledwo zakrywała jej tyłek. Sprytnie podeszłam do Michała i go objęłam.
-O cześć - powiedziała z uśmiechem.
-Hej.
-Bo ja się tu wprowadziłam niedawno i chciałam sąsiadów poznać. - powiedziała, a w jej ręce dopiero teraz zobaczyłam butelkę wina. Ona wzrokiem pożerała mojego Misia.
-Zuza jestem miło mi - powiedziałam i położyłam prawą rękę na ramieniu Michała tak żeby był widać pierścionek zaręczynowy.
-A ja Paula - gdy tylko usłyszałam to imię nie spodobało mi się.
-Ja w sumie też się dopiero wprowadziłam. Przykro mi nie zaprosimy cię, ale dopiero co wróciliśmy i jeszcze moje kartony musimy rozpakować.
-Jasne rozumiem.
-To pa - powiedziałam i zamknęłam drzwi. Od razu się o nie oparłam i zobaczyłam jak Michał się śmieje - z czego za cieszasz ? - zapytałam.
-Nic po prostu jesteś zabawna jak tak o mnie walczysz. - zaśmiał się i podszedł do mnie.
-Nie wkurzaj mnie Misiek - mruknęłam mrużąc groźnie oczy.
-Nie wściekaj się - powiedział i mnie pocałował przyciskając do drzwi.
Od razu objęłam rękami jego szyję i oddałam pocałunek. Michał podniósł mnie do góry i oparł o drzwi,a ja objęłam go nogami w pasie. Misiek się delikatnie ode mnie odsunął.
-Nadal się wściekasz ? - zapytał zadziornie.
-Tak, ale próbuj, szukaj - powiedziałam.
Szybko znaleźliśmy się na kanapie.
Ps. Powracam ! :)