niedziela, 29 marca 2015

2

Oczami Zuzy 

             Obudziłam się o godzinie 8 z myślą, że jutro skończą się moje męki jeśli chodzi o naukę i będę miała najdłuższe w życiu wakacje. Już się nie mogłam doczekać. Postanowiłam pójść pobiegać. Szybko wstałam z łóżka i łapiąc za ciuchy do biegania i bieliznę poszłam do łazienki. Szybko się ogarnęłam i wyszłam z mieszkania biorąc ze sobą tylko telefon i kluczę. Skierowałam się do pobliskiego parku aby pobiegać. Dawno już nie biegałam, ale miałam okazję sobie przypomnieć jakie to super uczucie. Po prawie dwóch godzinach wróciłam do domu i od razu poszłam pod prysznic. Gdy wróciłam do sypialni, aby się ubrać postanowiłam zadzwonić do Gośki i zapytać czy nie ma ochoty spotkać się wcześniej i pójść na zakupy. Wybrałam jednak wiadomość. Napisałam szybko smsa i jej wysłałam. Stanęłam przed szafą i zaczęłam się zastanawiać co założyć. Szybko wybrałam ciuchy i się przebrałam. Skierowałam się do kuchni, aby zrobić śniadanie, w między czasie odczytałam smsa od Gosi, że będzie za pół godziny. Zrobiłam sobie kawę i kanapki. Gdy kończyłam jeść śniadanie rozdzwonił się mój telefon. Dzwonił Michał.
--Taaak ? - mruknęłam po odebraniu.
-Hej kochanie, obudziłem cię ?
--Nie, coś ty. Ja już kończę jeść śniadanie, a przed to byłam jeszcze biegać.
-No proszę. Jakie masz skarbie na dziś plany ?
--Czekam na Gośkę i jedziemy na zakupy, potem mamy w planach kosmetyczkę, fryzjera i kino na sam koniec.
-Dobrze, tylko nie zapomnij o jutrzejszej maturze.
--Nie da się. Dziś przyjeżdża Andzia. Ale zmieniając temat jak się ma twój bark? - zapytałam zadziornie.
-A ma się doskonale.
--No to dobrze - powiedziała i rozdzwonił się dzwonek do drzwi.
--Dobra Misiu, ja muszę kończyć bo Gośka przyszła.
-Nie ma sprawy. Kocham cię.
--Ja ciebie też.
            Zaśmiałam się i poszłam otworzyć.
-Siema piękna. - powiedziałam na dzień dobry wpuszczając przyjaciółkę do mieszkania.
-No cześć rudzielcu - zaśmiała się.
-Wchodź. Napiszesz się czegoś ?
-Myślałam, że od razu jedziemy na szoping.
-Jasne, to ja wezmę tylko torebkę i lecimy.
           Do torebki wrzuciłam potrzebne rzeczy, zamknęłam mieszkanie i poszłyśmy na podziemny parking do mojego pięknego, białego Audi Q3.
-Jak tam Zuzka przygotowania do matury ? - zapytała, gdy zapinałyśmy pasy.
-Weź mnie nie denerwuj. - mruknęłam odpalając silnik. - Przez tą pierdoloną maturę pokłóciłam się wczoraj z Michałem.
-O co poszło ?
-Michał powiedział, żebym wyluzowała, a ja nie wytrzymałam i powiedziałam za dużo i się pożarliśmy. Wpletliśmy w to wszystko powołanie Ann do reprezentacji i jakoś tak samo potem poszło.
-Uuuu, no to ostro.
-Wiem, ale dzisiaj jestem nastawiona na zmiany. Najpierw idziemy do fryzjera, potem zakupy, a na końcu przed kinem kosmetyczka.
-Zuza, a nie słyszałaś, że włosów przed maturą nie można ścinać ? - zaśmiała się.
-Spokojnie. Podcinałam je ostatnio, teraz chce zmienić kolor.
-Uuuua, co za zmiany.
-No widzisz. Dorastam chyba. - mruknęłam parkując auto.
-No to komu w drogę. - zaśmiała się Gocha wysiadając.
             Zadowolone ruszyłyśmy w stronę salonu fryzjerskiego. Akurat były dwa wolne miejsca. Zapoznałyśmy z Gośką, panie które miały nas dziś zmienić i poddałyśmy się w ich ręce. Wybrałam kolor i poddałam się farbowaniu.
-Jak myślisz jak wyjdzie?  - zapytałam odkładając na chwilę, gazetę, którą czytałam.
-Pewnie bosko. Nie martw się Kubiak oszaleje na twój widok.
-Mam taką nadzieję mruknęłam.
            Fryzjerka poprosiła mnie do zmycia farby, następnie wysuszyła włosy i je ułożyła. Dopiero potem odwróciła mnie przodem do lustra. Efekt był powalający.
-Jejku, to na prawdę ja ? - zapytałam łapiąc w dłonie swoje nadal długie, ale teraz już ciemne włosy.
-Super wyglądasz - powiedziała Gocha - poważniej niż w czerwonych. - zaśmiała się.
-Mówisz, że nikt nie będzie się mnie pytać o dowód ? - zapytałam dziękując fryzjerce.
-Pewnie, że będą się nadal pytać.
             Po udanej wizycie w salonie fryzjerskim postanowiłyśmy zrobić rundkę po sklepach. Zaopatrzyłam się w nowy komplet koronkowej bielizny, szorty, bluzkę, szpilki i sandałki na koturnie. Po skończonych i udanych zakupach postanowiłyśmy pójść na obiad.
-To co teraz kosmetyczka ?
-Pewnie,a na koniec kino ?
-Jestem za. Idziemy na jakąś lekką komedię - zaznaczyłam.
-Oczywiście.
             Nim się obejrzałam siedziałyśmy u kosmetyczki i rozmawiałyśmy.
         

      Po dwóch godzinach wróciłam do domu. Zmieniona i zadowolona. Gdy tylko weszłam do apartamentowca spotkałam sąsiada.
-O hej Zuzka.
-Cześć Przemek.
-Aleś się zmieniła. - zaśmiał się. - Jeszcze wczoraj ruda, a dzisiaj taka odmieniona.
-Dorastam, postanowiłam coś zmienić w swoim życiu i padło na włosy.
-Dobra, przepraszam cię, ale się śpieszę.
-Okej pa.
      Szybko windą wjechałam na swoje piętro. Gdy chciałam otworzyć mieszkanie, okazało się że drzwi są otwarte. Na początku się wystraszyłam, ale gdy weszłam i już z przedpokoju zobaczyłam ciuchy walające się po mieszkaniu i otwartą walizkę wiedziałam, że to Andzia wróciła do domu. Po ciuchu zamknęłam drzwi i weszłam do mieszkania. Moja przyjaciółka siedziała w kuchni na blacie, a przed nią stał mój brat i się całowali. Uśmiechnęłam się i mocno rzuciłam torebkę na ziemię. Oni się automatycznie na mnie popatrzyli.
-To ja się stresuję, że ktoś mi się do mieszkania włamał, a wy się obściskujecie i to na blacie w kuchni ? - krzyknęłam oburzona. Andzia zeskoczyła z blatu i do mnie podleciała.
-Jeeeej jak ja cię dawno nie widziałam. - pisnęła rzucając mi się na szyję.
-Ja ciebie też, ale zaraz ogłuchnę. - zaśmiałam się.
-Przepraszam. - powiedziała słodko odsuwając się ode mnie. Zbyszek zaśmiał się i podszedł się przywitać.
-Hej młoda.  - pocałował mnie w policzek.
-No cześć, a co ty tutaj robisz ? - zapytałam kładąc torebkę i ściągając buty.
-Przyjechałem was wspierać w tych ciężkich chwilach.
-Nas ? - zapytałam z zadziornym uśmiechem. - Chyba Andzie.
-Siostra, jesteś niemożliwa.
-No wiem. - zaśmiałam się.
-W ogóle ślicznie wyglądasz - powiedziała Ann łapiąc moje włosy.
-A dziękuję, dziękuję. Dobra, nie będę wam przeszkadzać. Idę jeszcze powtórzyć, a ty słonko posprzątaj ten burdel. - powiedziałam nalewając sobie soku i zabierając szklankę do swojego pokoju.
       Rzeczy rzuciłam na ziemię, torebkę odwiesiłam na wieszaczek, który znajdował się za drzwiami. Sama wzięłam swoje notatki i usiadłam na łóżku przeglądając je. Po chwili znalazłam słuchawki, podłączyłam do telefonu i włączyłam sobie muzykę. Po godzinie odłożyłam notatki, zamknęłam oczy i się wygodnie ułożyłam. Zaczęłam się zastanawiać co będzie jak napiszę maturę. Nawet nie usłyszałam kiedy ktoś wszedł do mojego pokoju. Poczułam jak ktoś mi ściąga słuchawki chciałam się oburzyć, ale najpierw otworzyłam oczy. Nad sobą zobaczyłam uśmiechniętą twarz Miśka. Uśmiechnęłam się i objęłam mocno jego szyję.
-Misiuuu - mruknęłam do jego ucha zadowolona.
-Cześć kochanie - powiedział roześmiany. - Puścisz mnie ? - zapytał.
-Mhm - mruknęłam i się odsunęłam. Michał usiadł na łóżku,a ja wpakowałam mu się na kolana. -Co ty tutaj robisz? - zapytałam zaskoczona.
-Przyjechałem nie cieszysz się ?
-Ciesze, ale jak ?
-Normalnie, Zbyszek poprosił o wolne, bo chce z Andzią się spotkać i ją wesprzeć, a ja dzisiaj byłem na badaniach i trener powiedział, że mogę 4 dni zostać w Stolicy.
-Na prawdę ?
-Tak, jak tylko zdasz wszystko to zabieram cię na wakacje do Spały.
-Kocham cię Misiaczku - powiedziałam muskając jego usta delikatnie.
-Ja ciebie też. Stęskniłem się za tobą, bardzo, ale to bardzo mocno. - powiedział całując mnie.
-Taak ? - zapytałam siadając okrakiem na kolanach Michała.
-Nawet nie wiesz jak mocno - powiedział przysuwając mnie bardzo blisko siebie.
-Może spróbujesz mnie jakoś do tego przekonać ? - zapytałam zadziornie.
-Mogę spróbować, ale nic nie obiecuje. - powiedział z uśmiechem przerzucając mnie na łóżko. Pisnęłam i zaśmiałam się.
-Jesteś nienormalny - pisnęłam.
-Może tak troszeczkę - powiedział pochylając się nade mną.
-Misiek - pisnęłam - moje notatki - krzyknęłam, gdy poczułam że leżę na nich.
-Zuza jutro masz maturę i jesteś na sto procent obkuta. Nie potrzebne ci są notatki już - powiedział całując mnie po szyi i schodząc niżej. Było przyjemnie. Szybko pozbył się mojej koszulki, a ja nie pozostałam mu dłużna. Wszystko potoczyło się szybko. Byliśmy bardzo stęsknieni za sobą.
         Leżałam przytulona do Miśka, po pokoju walały się nasze ciuchy i moje kartki z notatkami. Michał bawił się moimi włosami, a ja jeździłam palcem po jego torsie. Nie widziałam jego twarzy, ale widziałam, że się uśmiecha tak jak ja. Nie rozmawialiśmy, ale to nie było nam potrzebne. Ważne było, w tym momencie dla mnie jego towarzystwo. Tą chwilę przerwał nam dźwięk telefonu.
-Twój czy mój ? - zapytał Michał, a ja się podniosłam.
-Chyba mój. - mruknęłam. Miałam rację, dzwoniła "Mamusia" - Mama, trzeba odebrać. - zaśmiałam się.
-Tak mamuś ? - zapytałam opierając się o oparcie łóżka, a Michał usiadł i mnie obserwował.
--Cześć córeczko. Tak sobie pomyślałam, że jutro masz tą maturę i będziesz siedziała w domu i ciągle powtarzała. Dlatego mam propozycję, żebyś wpadła dzisiaj do nas na obiad.
-Dzięki mamuś za chęci, ale wiesz przyjechała Anastazja - nie skończyłam mówić bo mama się wtrąciła.
-To weź Ann i z nią przyjdź.
-No tylko, że do Ann przyjechał Zibi, a do mnie Misiek - powiedziałam.
-Aaa no chyba, że tak - zaśmiała się. - To pozdrów Michała ode mnie, a Zbyszkowi każ przyjechać do domu z Andzią. Zresztą Michała też chcę w domu zobaczyć. Nie przeszkadzam wam dzieciaki. Bawcie się dobrze.
-Co chciała ? - zapytał chłopak zaraz po tym jak się rozłączyłam.
-Martwi się i chciała, żebym przyszła.
-Oo proszę.
-No, ale w tej sytuacji, nasz czwórka ma się stawić na obiedzie. - mruknęła i chciałam się podnieść.
-A ty dokąd ? -zapytał kładąc mnie z powrotem na łóżko.
-Misiu, zbieramy się i jedziemy do moich rodziców.
-No dobra - mruknął niezadowolony, Cały czas czułam na sobie jego wzrok jak wstawałam. Złapałam za koszulkę Michała i ją na siebie założyłam.
-Wstawaj kochanie, nie będę na ciebie czekać. - zaśmiałam się.
           Gdy wstałam wyciągnęłam bielizn, a potem pierwsze lepsze ciuchy. Michał wstał zaraz po mnie. Gdy byliśmy ogarnięci weszliśmy do salonu, gdzie siedziała Ann z Zibim. Zadowolona wpadłam do pokoju rzucając się miedzy nich na kanapę.
-Siema gołąbeczki - powiedziałam zadowolona.
-Zuzaa daj żyć.
-No spoko, ale radzę sprężać dupy i się zbierać. Jedziemy do rodziców na obiad. Mama dzwoniła i jak się dowiedziała, że jesteście to mamy wszyscy przyjść.
-Serio ?
-No serio, serio.
-No to ja się idę ogarnąć - powiedziała Ann i pobiegła do swojego pokoju.
-Chodź tu wypłoszu - powiedział Zbyszek przytulając cię.
-O co ci chodzi ? -  mruknęłam naburmuszona.
-No co, stęskniłem się za siostrą. To chyb normalne.
-No w sumie. - powiedziałam po chwili namysłu.
-Słuchaj, co robisz zaraz po zdanej maturze ?
-Pakuje walizki i się przeprowadzam do Miśka. Czemu pytasz ?
-Bo chcemy ci wakacje zrobić z Miśkiem. - powiedział zadowolony.
-Zbyszek, nie mów jej tak bo ona jak się dowie o co chodzi to powie, że ją okłamaliśmy. - mruknął Misiek wchodząc do pokoju.
-Zabieramy cię do Spały. Oficjalnie będziesz zapisana jako praktykantka Olka. Co ty na to ?
-I to mają być wakacje  ? Cały czas będę się musiała użerać z wami.
-Nie chcesz to nie musisz.
-Kochani jesteście - powiedziałam całując chłopaków w policzek.
-Dobra jestem gotowa, jedziemy ? - zapytała Ann wchodząc do salonu.
-To jedziemy - powiedziałam wstając i idą po torebkę.
-A kto prowadzi ?
-Ja mogę - powiedziałam.
-To jedziemy twoim.
          Zebraliśmy się i zeszliśmy do mojego auta. Droga minęła nam w dobrych humorach.




    Jestem, wróciłam. ! Nie wiem czy ktoś tu jeszcze zagląda.... Jeśli tak to piszcie komentarze. Postaram się nadrobić stracony czas.